Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata

Przyjaźń w rodzinie czy istnieje..?
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Przyjaźń
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:26, 10 Mar 2006    Temat postu: Przyjaźń w rodzinie czy istnieje..?

Podjąć ciekawe pytanie . czy idzie odpowiedzieć na nie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kfioleczek
Skrzatek



Dołączył: 01 Gru 2005
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Andrespol
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:38, 17 Mar 2006    Temat postu:

myślę , że rzadko może istnieć .....ja nawet jakbym chciała stworzyć przyjaźń między mna a rodziną to sie nie da......moja rodzina już wydała osąd na mnie i cokowliek bym robiła zawsze będzie tak samo -ŹLE.Zresztą po co sie stara c i wciąz słyszeć te same słowa ,że dla mnie rodzina się nie liczy tylko koleżanki..........myślę , że tu nie ma co nawet próbować , a nawet mi sie nie chce ..... a jęlsi ktoś chce wiedziec dlaczego nie chce , dlatego , że jesli mam się starać i za chwile znów slyszec jaka to ja jestem nerwowa , niedobra i wogóle to po co?.......zresztą nie wiem po co ja woóle na tym świeci zyje komu jestem potrzebna?...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:14, 17 Mar 2006    Temat postu:

Cytat:
myślę , że rzadko może istnieć .....ja nawet jakbym chciała stworzyć przyjaźń między mna a rodziną to sie nie da......moja rodzina już wydała osąd na mnie i cokowliek bym robiła zawsze będzie tak samo -ŹLE
Trudno mi sie wypowiedziec na to co napisałaś, tak naprawde musiałbym użyc zbyt ostrych słów w Twoim kierunku, jednak nie wiem czy zechciałabys je przyjąć. Widze, ze pisałas te slowa bez wiary, a gdzie jest Ten co nas umacnia? Przyjrzyj sie postawie Jana Pawła II on zawierzył Matce Bozej i dokonał wielkich rzeczy. Czy wobec Boga był kims innym niż my? Przecież Matka Boza jest matką całego Kosciała i Twoją też. Wystarczy stanac przed nia jak bezradne dziecko i prosic aby pomagała ci znieśc te wszystkie trudnosci i w zadnym przypadku nie uciekaj przed nimi. Nikt nie wie czy przez tych ludzi nie przemawia sam Pan Bog, traktując tych ludzi jako doskonałe narzędzia miażdżenia Twojej pychy. Mysle, ze patrzac z wiara wato spojrzec na swoja słabosc, dostrzegac swoja niedoskonałosc i dziekowac Bogu ze ci w ten sposób okazuje swoje Miłosierdzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:34, 17 Mar 2006    Temat postu:

Ja przez dłuższy czas w swoim , życiu nie doceniałem ile zawdzięczm rodzicom. Żyłem w czasach gdzie nie liczyło sie z ludzkim życiem. Mogłem byc tam gdzie znalazło się wiele dzieci, ale żyje. Sam a także przy ich trosce szedłem przez życie. Widze teraz jak oni wiele wkładali trudu w to by mnie wyzywić i jak troszczyli się o mnie o moje życie religijne, o życie w niełatych czasach. Ja, który miałem duże problemy w nauce dzięki interwncji rodziców szedłem do przodu i pokonywałem trudności. Wiem , że jak by nie było tego co trzymało mnie w dyscyplinie nie wiem, gdzie bym skończył. Więc tak myśle, że jak bym nie byl wdzięczny za to co dla mnie uczynili nie mogłbym nazywać się człowiekiem i bylbym niewdzięcznikiem. Tak myśle , że w prawdziwym tego slowa znaczeniu nie mogą być nam rodzice jak przyjaciele , choc nie wykluczam ,że może i tak jest , sa jednak dużo bliżej nam, bo sa z nami złączeni przez to ,że jesteśmy ich darem od Boga danym.Więc , mysle,że powinna w nas byc co dnia modlitwa dziekczynna za tak wielki i cenny dar jakim sa nasi rodzice. Uczmy sie tez ich rozumieć, rozumieć ich niedociągniecia i ułomności. Uwierzmy , że oni nas kochaja , naprawde kochają

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kfioleczek
Skrzatek



Dołączył: 01 Gru 2005
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Andrespol
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:11, 17 Mar 2006    Temat postu:

Mogłaś Basiu napisac te słowa ostre , anwet jeslibym je nie przyjęła , ale chyba bym je przyjeła bo ja wszytskjo przyjmuje i niepotrzebnie bo czasami lepiej jednym uchem wpuścić a drugim wypuścić.............jeśli Bóg ma przemawiać w taki sposób przez moich rodziców to ja jestem na to głucha i nie chce tego słuchać ...... teraz się zaczynam naprawde powaznie zastanawiać nad tym jakby uciec i nawet mam pomysł i tylko co najgorsze na nic nie mam odwagi ..........a zresztą nie czytajcie tego ....Basiu wszytsko mądrze i ładnie piszesz ale do mnie takie teksty teraz nie trafiają , zeby stanąc przed Bogiem bezradną.......kurde anjgorsze że nic kompletnie nic nie mozna zrobićSad(((((((((((((((((

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:24, 18 Mar 2006    Temat postu:

Syn marnotrawny źle sie czuł w domu ojca , wziął to co mu sie należalo i opuścił dom. Nie chciał korzystac z tego co miał, szukal lepszego życia i znalazł, ale do czasu.
My ludzie tez przeżywamy taki okres, chcemy uciekac niewiadomo dokąd i po co, zapominajac, że Ojciec ma dla kazdego przygotowany swoj plan. Uważam, ze skoro mamy miejsce w rodzinie to jest ono najwspanialszym darem od Boga, dał nam życie wsrod osób tworzących nawajżniejsza wspólnote Koscióla. Myslę, że Bogu bardzo zalezy na tym aby w tej wspólnocie rozwijała sie więź przyjazni opatrej na Miłosci. W kazdym domu sa jednak problemy, ktore przerastaja nas,ale dlaczego tak jest ? - czesto zadaje sobie to pytanie. W mojej rodzinie przeżywam rózne wydarzenia , sa sytuacje radosne, ale tez sa sytuacje tragiczne. Doświadczyłam jak wyglada zycie bez Boga, bo nie chcialam go znac,ale kiedy Go poznałam zycie to zmienilo sie i to bardzo na lepsze. Nie chce swoich problemów topic w alkoholu, oddaje je jedynej Miłosci bo wiem ze tam moge dostac prawdziwe ukojenie. Jestem wdzieczna Bogu, ze dał mi rodzicow,ktorzy uczyli mnie przyjazni w rodzinie, dziekuje Mu rownież, ze kiedy bładzilam wskazł mi droge miłosci, ktora staram sie kroczyc. Ufam, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, jesli mu sie tylko pozwoli działac w naszym życiu. Dodam jeszcze, że jak nie chciałam znac Boga to zyłam w ciagłym strachu, leku a problemy topiłam w alkoholu sukałam "lepszego" zycia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kfioleczek
Skrzatek



Dołączył: 01 Gru 2005
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Andrespol
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:04, 19 Mar 2006    Temat postu:

mówimy o przyjaxni w rodzinie , że powinna być i wogóle ......ale wogóle czym jest przyjaźń w rodzinie , jak wygląda jak powinna wygląda??...Bóg uczy przyjaźni pełnej miłości , otwartości , przyjaciel przeciez powinien rozumieć to co inni nie rozumieją , być kiedy mamy problem , a przedewszytskim to akceptowac nie tylko zalety ale i wady no nie?......no więc jak stowrzyć tą przyjaźń kiedy wszyscy są zamknięcii zbudowali mur wokół siebie przez który przechodzą wtedy kiedy muszą , i dlaczego tak jest , że właśnie rodzina nie rozumie wtedy kiedy najbardziej potrzebujemy zrozumienia i ucieka wtedy kiedy jej potrzebujemy , albo na kazdym kroku wypomina wady , błędy , wmawia nam nie prawde i cche bysmy byli tylko dla niej ......czy Bóg chce byśmy byli tlyko dla Niego i odizolowali się od ludzi??Albo czy On każe nam nieśc krzyż innych ?? mamy nieść sój krzyż , więc dlaczego prawie wszystkie rozmowy z moją mamą polegaja na tym że mówi mi jaki to mój brat jest zły , beznadziejny itd , czy to jest moja wina to chyba nie jest mój syn , wystarczy mi , że czuje się odpowiedzialna za Niego jako siostra.jest ejszcze jedna kwestia czy ja jestem winna temu że się szybko denerwuje i emocjonalnie podchodze do wszystkiego , nie to nie ejst moja wina , ja wcale nie chce by tak było , nawet bardzo nie chce ,a moji bliscy zawsze mówia ale ty jesteś nerwowa , nic ci nie można powiedzieć , tylko , że ja nie potrzebuje by ktos mi o tym przypominał bo ja to wiem , a skoro nic nie chcą zrobić to po co to mówią , to nie ejst moja wina , ze taka jestem , a próbuje to zmienić i wcale ze strony rodziny nie mam tej pomocy , a jedynie kolejny powód by sie obwiniać , a nie chce dojsc do momentu kiedy tak na poważnie stwierdze , że lepiej jakbym sie nie urodziła.......Czy Bóg dowala cżłowiekowi gdy on upadnie , gdy cierpi , nie jest miłosierny jest ze mną teraz kiedy jest we mnie tak mało wiary , a rodzina kiedy jest bunt czy problem próbuje go zminimalizować ..............i jest jeszcze jedno najwazniejsze tak jak Bóg nie może działać jesli Mu nie pozowlimy to tak samo samemu nie można stworzyć przyjaźni w rodzinie jeśli inni człownkowie tego nie będą chcieli....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:23, 20 Mar 2006    Temat postu:

Przyjaźń w rodzinie tak jak kazda przyjaźń powinna cechowac sie otwartościa, z każdej strony na dobre i złe. Dlaczego tak nie jest, chociaż rodzina to bliskie sobie osoby, to jednak ludzie, rózne osobowości, przecież nie ma ludzi ktorzy maja takie same cechy i tylko cechy dobra. Stąd tez trudności w budowaniu przyjaźni. Kilka lat temu gdybym czytała ten post pewnie bym powiedziała, zal mi ciebie, przezywasz pieklo na ziemi. Dzisiaj jednak kiedy patrze na wydarzenia z wiarą widzę twoje problemy jako ogromna łaske. Dodam, że sama przeżywalam takie pieklo, nie rozumiałam zamiarów Boga, on tak bardzo wydzierał mnie z rąk szatana a ja uparcie sądzilam ze jestem ideałem. Nie miałam swiadomości, ze to co czynie wcale sie Bogu nie podoba. Zawsze uważalam ze inni są źli , bo ja nie widzialam zła u siebie. Efektem mojej postawy było załamanie nerwowe silna depresja , upadek i na końcu szukanie pomocy u Opatrzności. Tu znalazłam radość serca, znalazłam sie we wspolnocie gdzie zaczełam coraz bardziej dostrzegac jakim jestem łajdakiem i z tym uniżalam sie przed Bogiem. On widząc moja skruche zalewał mnie swoim Miłosierdziem,a ja starałam sie zyc tak jak Jezus nauczał w Ewangelii. Nadal jestem łajdakiem ale pokochalam siebie taką jaką jestem,a Jezus widząc moje uniżenie ma szanse dobrac sie do mojego serca, zeby je oczyszczac.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:31, 20 Mar 2006    Temat postu:

Przyjaźń w rodzinie pewnie nie bedzie takij jak byc powinna.Hmm w przyjaźń tak mi się wydaje kazdy musi coś włożyć.Do budoawania przyjaźni w rodzinie jesteśmy wszyscy zobowiązani.Jednak cały czas twierdze, że przerwszymi przyjaciółmi w naszym życiu powinni byc rodzice.A dlaczego tak nie jest to chyba wynik tego , że kiedyś oni nie mieli przyjacół w rodzicach i tak się ciągnie.Więc powiedzmy dość!!! Trza się zatrzymać i zastanowić.Napewno tego nie da sie zmienić, ale spróbujmy my zrobic pierwszy krok. Ryzykować można, kto nie ryzykuje nie traci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
robaczek
Użytkownik



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu ;)

PostWysłany: Pon 22:28, 20 Mar 2006    Temat postu:

Owszem Skrzat masz racje... Pierwszymi przyjaciółmi powinni być rodzice... Ale jeśli takimi nie byli od poczatku to nie za bardzo sie to da zmienić... Przez lata bariery, nieporozumienia tylko wzrastają... :/

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:45, 20 Mar 2006    Temat postu:

Tak jest, że łatwo dostrzegamy drzazgę w oku brata niż w swoim belkę. I to jest powodem, ze w tym wszystkim zauwazamy, ze rodzice nie sa przyjaciolmi, a co my robimy zeby nawiazac do tej przyjazni? Może warto zacząc od tej belki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
robaczek
Użytkownik



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 471
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu ;)

PostWysłany: Pon 22:56, 20 Mar 2006    Temat postu:

Babcia Chodzi o to że jeśli przez lata nie było tej przyjaźni to nie mozna tak poprostu powiedziec od dziś bedzie inaczej i zaczać sie przyjaźnić... Czesto jest tak że bariera jest już zbyt duża... Owszem mozna wiele naprawić w relacjach... Ale wydaje mi sie że jeśli od poczatku tej przyjaźni, zaufania nie było to raczej już tego nie da sie zmienić :/

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kfioleczek
Skrzatek



Dołączył: 01 Gru 2005
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Andrespol
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:59, 20 Mar 2006    Temat postu:

Bardzo mnie poruszyło to co powiedziała Basia o tych belakch bo się z Toba bardzo zgadzam .....czasmai tak jest ze wymagamy od rodziców a sami wcale nie jesteśmy lepsi , choć ja już zaczęłam od tej belki , keidy byłam na rekolekcjach zobaczyłam ze ta belką jest lenistwo i od tamtej pory póbuje z nim walczyć i starać się więcej pomagać , aby chociaż w tym jednym nie dawac powodów do sprzeczek.......myślę też jednak ze Skrzat powiedział bardzo wazne zdanie , że to sie tak ciągnie nasi rodzice nie mieli przyjaciół w swoich rodzicach dlatego my teraz nie mamy w nich , napewno da się coś zrobić , tlyko pytanie co?Jak zburzyć mur , jak porzucic żal , że nie rozumieli kiedy się ich najbardziej potrzebowało i potrzebuje.....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:09, 22 Mar 2006    Temat postu:

No tak , tylko zacznijmy juz mniej pisać o przyaźni, a bardziej czynić.
Nie moza potrzestawać w miejscu gdzie stoimy tylko musimy iśc do przodu.
Sam cały czas mam przed oczami obraz tego co ja robiłem i tego gdzie nie było mojej wdzieczności .Nie tylko to jest we mnie, ale są i slowa, że przy końcu świata i przed sądem bedziemy przed Bogiem odpowiadać za miłośc bliźniego. Wiem ,że nie można nadrobić tego co już było, ale uczynic teraz co jeszcze możemy uczynić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kfioleczek
Skrzatek



Dołączył: 01 Gru 2005
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Andrespol
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:09, 22 Mar 2006    Temat postu:

masz racje Skrzatus wkońcu przyjaźń to nie tlyko słowa , ale przedewszystkim czyny , ale wiadomo , że łatwo jest mówić , a gorzej zrobić........zaczinjmy naprawiać to co się da.........

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Przyjaźń Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Flower Power phpBB theme by Flowers Online.
Regulamin