Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata

Annnikowe gryzmolenie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annnika
Użytkownik



Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów

PostWysłany: Śro 16:40, 13 Sie 2008    Temat postu: Annnikowe gryzmolenie

Cytat:
NIE ZABIJAJ

Mówili, że nie wolno zabijać. A uczyli, że trzeba podcinać gałęzie młodej nadziei tym, którzy zbyt szybko ją wyhodowali.
Uczyli, że źle jest odbierać życie. Jednocześnie ucząc deptali marzenia, które dawały siłę do życia.
Pokazywali, jak źle jest pozbawić kogoś oddechu. I w tym samym czasie miażdżyli gardło wierze.
Przypominali, jak złe jest odbieranie komuś prawa do decydowania o sobie. A nie pozwalali mieć odrębnego zdania na ten temat.

Starali się wyplenić egoizm i samouwielbienie. Wskazywali siebie jako jedyny wzorzec.
Potępiali myśli o bogaceniu się. I kazali sobie słono płacić za tę naukę.

Taka mała schizofrenia, ich i nas. Mnie i ciebie. Jemu z nią.

***

Nie pozwolił uderzyć niewinnego. Sam „oberwał” za miliardy winnych.
Prawił o godności i człowieczeństwie. Sobie odebrał prawo do godnej śmierci.
Naprawiał popękane Prawo. Ono go doprowadziło do skał i zrzuciło w przepaść.
Dodawał sił do wytrwania. Mocarze rękoma słabeuszy spętali go łańcuchami kłamstw, obciążyli swoimi ciężarami przestępstw i z plakietką „out of order” przygwoździli do własnej porażki.

Zabili?
Przegrał?

Paradoks niedowiarków: że Śmierć przyprowadziła w darze Życie.


29.01.2008


Cytat:
PRZYJACIELU

Drogi przyjacielu!

Piszę ten list, bo może o wielu rzeczach nigdy Tobie nie powiedziałam, a powinnam...

Chcę Tobie przekazać wszystko to, co najgłębsze... co sercu najbliższe i rozumowo nieuchwytne...

Może nie wiesz, jak ważny jest dla mnie każdy szczegół, który Ciebie dotyczy: pamiętam, co jest Twoim smakołykiem, czego się boisz, pamiętam każdą łzę, jaką utoczyłeś na moim ramieniu. Może to głupio sentymentalne i nazwiesz mnie naiwną, ale to moje małe skarby. Nie dlatego, że cieszy mnie Twój ból, ale to był ból, w którym pozwoliłeś mi z Tobą współuczestniczyć, dopuściłeś mnie do swojej małej świątyni. Dziękuję Ci za to.

Za każdy powierzony mi sekret, bo on był dowodem, że mi ufasz.
Za każdy ofiarowany mi uśmiech, bo on oznaczał, że moja obecność jest Ci przyjemną.
Za każde wypowiedziane do mnie słowo pociechy, bo nie było ono ościeniem pogardy ani litości, ale leczniczym plastrem na zranione serce.
Za każde przekomarzanie się i żarty, nawet te o złośliwym zabarwieniu, bo udowadniały one, że się mnie nie lękasz i nie boisz się ze mną śmiać.
Za każde nawet przykre słowo, bo ono albo miało mi pokazać troskę o mnie, albo pokazać mi, gdzie błądzę i jak powrócić na prostą drogę.
Za to, że pokazywałeś mi, że kocha się mimo że a nie dlatego, że... i że mnie też można po bratersku kochać...

Bardzo wyraźnie za to pamiętam te wyjątkowe chwile. To zabawne, że wyjątkowe było tak częste... Poranny sms na obudzenie z prostym: "Miłego dnia. Pamiętam w modlitwie." Kłótnie "na niby" z rzucaniem poduszek. Żarliwe dyskusje, w których obie strony były pewne swego, a tak naprawdę to każda była gotowa ustąpić w krytycznym momencie. I poczucie bezpieczeństwa podczas pocieszającego przytulenia z siłą małego niedźwiadka, kiedy żebra jęczały, podłoga drżała, ale serce czuło niespodziewaną ulgę.

Jakie to dziwne, że z Tobą nawet milczenie było interesujące. I nie trzeba było się specjalnie stroić, specjalnie się uśmiechać i próbować być specjalnym... my dla siebie byliśmy zwyczajnie specjalni. I tyle.

Żałuję każdej zmarnowanej chwili, chwili niesłusznych podejrzeń, które wzbudzali zawistni, chwil, gdy raniłam, walcząc na oślep z własnym rozdzierającym bólem. Kiedy odpychałam chcąc być przytulona, a ty szanowałeś moją wolność. Kiedy wymagałam za wiele, chcąc abyś szczyty zdobywał. A nawet tych, kiedy kłamałam "dla Twojego dobra".

Żałuję, ze czasami mój ból przesłaniał mi świat, wiec nie widziałam, że cierpiałeś bardziej. A także tego, że czasami nie pozwalałam Ci uczestniczyć w tym, co dla mnie najboleśniejsze, przez co czułeś się odtrącony i niegodny udziału w tym, co tak szczególne w moim życiu.

Ale najbardziej żałuję, ze nigdy nie przeczytasz tych słów. Że to słowa nigdy nie wypowiedziane. Bo zawsze myślało się, że ... jest jeszcze czas... jesteśmy niezniszczalni...

Do zobaczenia zatem. Do zobaczenia po drugiej stronie światła.

Wtedy to wszystko usłyszysz ode mnie.
Nie zapomnę ani jednego słowa.
Nie pozwolę odejść ani jednemu wspomnieniu.
Nie pozwolę ci nigdy więcej odejść bez pożegnania.

A.


23.05.2007r.


Proszę o niekopiowanie tekstów czy przekazywanie dalej Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Flower Power phpBB theme by Flowers Online.
Regulamin