Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata

Refleksje na temat przebaczania - przestroga dla innych

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Przebaczenie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Małgorzata ocds
Użytkownik



Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:16, 08 Cze 2006    Temat postu: Refleksje na temat przebaczania - przestroga dla innych

"Oto stoję i u drzewi i kołaczę.
Kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy,
wejdę do niego i i będę z nim wieczerzał,
a on ze mną" /A 3,20/

Ten cytat towarzyszy mi już od prawie 10 lat, ilekroć w sercu coś nie tak i przynagla do stanięcia przed spbą i PAnem w prawdzie w sakaramencie pokuty.
Dostałam go jako cytat dnia na rekolekcjach ewangelizacyjnych, po których moje dotychczasowe życie duchowe, ze spowiedzią od przypadku do przypadku, uległo na plus zdecydowanemu zwrotowi.
Od tamtej pory zaczęłam i naczej patrzeć na sakrament pojednania, że to nie tylko spotanie z kapłanem /bo źle by było, gdyby tak tylko było/, ale Jezusem - Przyjacielem.
Oprę się właśnie na tatmtych rekolekach, jakż mocnych dla mnie. W ciągu trech dni mocnej pracy nad sobą, porządnych ćwiczeń duchowych, podczas jednego z nich kapłan namalował drzewo na tablicy symbolizujące nasze życie z owocami i korzeniami. Nie pamiętam już dokładnie, ale korzenie symbolizowały nasze duchowe życie, owoce cnoty. Wniosek był z tego taki, że gdy owoce opadną, a my grzechami podetniemy korzenie to nasze życie duchowe obumrze. Wtedy coś we mnie pękło. Długo nie mogłam usiedzieć w kapllicy - patrząc na modlącego się w ciszy kapłana. Podeszłam i poprosiłam o rozmowę ale... dopiero na drugi dzień zdecydowałam się na to. Myślałam, że to będzie taka sobie zwykła rozmowa o duchowym życiu, co zmienić, co poprawić. Ale Jezus chciał inaczej i pochylił się nade mną z przebaczającą Miłością podczas modlitwy wstawienniczej.
Wszystkie trudności, złe wspomnienia z przeszłości, zniknęły "jak ręką odjął",choć niestety wróciły po latach, ale Pan znów pochylił się w podobny sposób, dzięki posłudze innego kapłana.
Ponieważ sama mam problem w chwili obecnej ze spowiedzią, otwarciem się podczas niej, zaczęłam poszukiwać dzięki wspaniałemu narzędziu jakim jest internet.Wiele rad na ten temat spotkałam w obszernym artykule księdza Tomasza Pawłowskiego zbierającego materiał do napisania książki pod tytułem "Przewodnik dla zniechęconych spowiedzią i Mszą świętą", jeden fragment ośmielam się tu przytoczyć:

"Mentalność współczesna jest również źródłem drugiego z kolei, jeśli chodzi o częstotliwość występowania, oporu wobec spowiedzi. W atmosferze dążenia do uzyskania maksymalnej wolności osobistej, powszechnej obawy przed zagrożeniem niezależności, samodzielności, szczególną trudność sprawia konieczność przyjęcia w sakramencie pokuty pośrednika: spowiednika. Trudno dzisiaj ugiąć się przed Bogiem. Może znacznie trudniej przed drugim człowiekiem. Zwłaszcza iż ten drugi nie zawsze jest "na poziomie", prezentując niekiedy niezbyt wysoki stopień inteligencji, a nawet kultury osobistej. W czasie spowiedzi tworzy się napięcie. Z jednej strony: zrozumiały wstyd i lęk u wyznającego, z drugiej: przykra konieczność osądzenia, oceny winy penitenta przez spowiednika. Zarzuty wobec księży "odstraszających" były formułowane w kierunku dwóch ekstremów: zbytnia pasywność albo nadmierna aktywność spowiedników - obydwie drażnią i niepokoją. Zdaniem młodych największą przeszkodą u spowiednika jest nie jego skłonność do ingerencji, lecz "nijakość". Kapłan wydaje się często schematyczny, wręcz banalny. Aplikuje z góry przygotowane pobożne frazesy, nie wczuwając się w konkretną, niepowtarzalną sytuację. Rzadko spotyka się, na co się uskarżają zwłaszcza absolwenci wyższych uczelni, umiejętnego doradcę, "ojca duchowego" z prawdziwego zdarzenia. Spowiednik przeciążony niekiedy zbyt wieloma funkcjami, naciskany psychicznie przez wydłużoną kolejkę "pierwszopiątkowców", zaczyna "załatwiać" penitentów zbyt pośpiesznie, a nawet nerwowo.

A straty są nie do odrobienia. Penitenci potraktowani zbyt agresywnie nie tylko unikają spowiedzi, ale wracają do niej dopiero po kilku lub kilkunastu latach przerwy, a czasami, niestety, nigdy. Do atmosfery nerwowości, a nawet wybuchowości nigdy by nie doszło, gdyby spowiednik mógł widzieć drugiego człowieka, tymczasem przez kratki konfesjonału dostrzega jedynie zarys postaci, sylwetkę. Patrząc w oczy szukające ratunku, miłosierdzia, na pewno opanowałby swój (niekiedy i słuszny) wybuch. Brak wzajemnej widoczności nie ułatwia rozegrania sytuacji konfliktowych, utrudnia dialog. Ankietowani, zrażeni niekomunikatywnością, często szukają spowiedzi poza konfesjonałem. Po wielu latach przerwy, kryzysu, załamania - odrodzenie następuje w spowiedzi, która przypomina niekiedy rozmowę przyjaciół. Odbywa się ona otwarcie, "w cztery oczy". W takiej atmosferze o ile łatwiej jest kapłanowi pomagać penitentowi, ukierunkować drugiego człowieka, nie potrzebuje on odgadywać reakcji penitenta, widzi, wyczuwa swego brata."

Czego my osoby niepełnosprawne oczekujemy od kapłana? Myślę, żę takiego właśnie pochylenia się, a nade wszytko wysłuchania, jeśli są jakieś trudności to rady. Bo nie sztuka po 2 minutach odstukać w przysłowiową kratkę konfesjonału. Do osoby niepełnosprawnej, czasem o wrażliwszym sumieniu niż zdrowy fizycznie człowiek, innego trzeba podejścia, bardziej przyjacielskiego, ojcowskiego, a nie potraktowania go jak...już nie powiem więcej.Myślę, że takiego osoby powinny mieć swoich stałych spowiedników jeśli osoba należy do jakiejś wspólnoty /w miarę możliwości oczywiście/.
Mnie osobiście zdarza się niestety czasem tak, że mimo przemyślenia, wejścia w siebie i spojrzenia, co jest nie tak, że muszę czasem prosić kapłana, żeby mi pomógł w otwarciu się przed Panem i wyznaniu tego co złe, chocnie zawsze mam odwagę o to prosić. Przyznam, że czasem wychodzą rzeczy, o których w ogóle nie mówię.

Co mi pomaga w przeżyciu dobrej spowiedzi? Trudne pytanie... Myślę, że świadomość, że spowiadam się przed Panem, Miiłosiernym Ojcem, który przygarnia jak tego ewangelicznego syna marnotrawnego. Choć tą świadomość przysłania czasem właśnie jak w tym artykule fakt, iż kapłana traktuję jako człowieka, a nie pośrednika między Bogiem a człowiekiem.Może właśnie to, że gdzieś głeboko tkwią różne przykre doświadczenia z przeszłości, jeśli chodzi o zachowania kapłanów względem penitentów. Nie chciałabym wchodzić w tajmenicę spowiedzi /zresztą nie wolno mi tego/ więc nie będę o niektórych pisać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:00, 08 Cze 2006    Temat postu:

Wiesz Małgosiu zranienia są bolesne i bardzo dają odczuc nam nasze poniżenie. trza w sercu przebaczyć i nie poddawać się bo szatan chce zniszczyć w nas zaufanie do Boga który jest i nas kocha.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulunia
Użytkownik



Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:35, 10 Cze 2006    Temat postu:

tule cię mocno do mego serca Małgorzato , twój post jest piekny w swej prostocie a zarazem pełen miłości , na dzisiejszy dzień bedzie dla mnie przemyśleniem , serdeczności i radości zyczę Heart
z przyjemnością czytałam twoje przemyślenia , bardzo lubię prostotę wypowiedzi bo jest w niej ukryty Smile Jezus


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_mala_siostrzyczka_
Uśmiech Skrzata



Dołączył: 30 Lis 2005
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z winnicy Pana

PostWysłany: Sob 23:16, 10 Cze 2006    Temat postu:

kiedyś ktoś powiedział: " Między miłością a nienawiścią jest PRZEBACZENIE. Przebaczenie jest szansą na lepsze jutro.... na lepsze życie." Idźmy śladami Mistrza Przebaczenia Jezusa! Wink Ufam i wierze Małgosiu Pan da Ci tę łaskę, ten dar przebaczenia (zapewniam o modlitwie)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaduma
Skrobacz Skrzat



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 18:44, 16 Cze 2006    Temat postu:

Myśl Jana Pawła II o przebaczeniu

" Przebaczenie - to słowo, które wypowiadaja usta człowieka skrzywdzonego. Jest to w istocie słowo ludzkiego serca"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaduma
Skrobacz Skrzat



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 19:06, 16 Cze 2006    Temat postu:

ostatnio rozmawiając ze swoim wykładowcą (Ks.) właśnie o przebaczaniu i dostałam kilka jakby "głównych" kroków do przebaczenia. Mi pozwolily uświadowci kilka istotnych spraw, może i komus innemu też sie przydadzą i pomogą...
o to one:

- zaniechanie chęci zemsty, jakiejkolwiek
- objęcie modlitwą osobę, która nas skrzywdziła
- "Moja" własna decyzja o przebaczeniu
- i ostatni to cierpliwość i wytrwałość,tak by uczucia "dogoniły" naszą wolę, cierpliwości gdyż "preces" ten dokonuje sie powoli....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zosia
Użytkownik



Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 13:12, 02 Sie 2006    Temat postu:

Chyba jest trochę za dużo wątków o przebaczaniu w tym temacie, ale dobrze, że jest właśnie ten refleksyjny, a nie osobisty. Pragnę zamieścić tutaj swoją refleksję na temat wybaczania, którą zamieściłam nie dawno na naszym forum parafialnym po wysłuchaniu listu pasterskiego naszego Arcybiskupa na mszy niedzielnej.
Oczywiście to "małe post scriptum" odnosi się do mojej wcześniejszej recenzji z filmu "Kardynał Wyszyński", którą także zamieściłam tutaj w temacie o filmach - niestety nikt tego nie czytał - zachęcam więc teraz, przy okazji tej dyskusji, bo w filmie tym jest ogromy ładunek wybaczenia i wręcz przykładowa postawa Prymasa Tysiąclecia jak należy wybaczać.

Jeszcze małe post scriptum w związku z odczytanym wczoraj listem naszego Arcybiskupa. List ten wstrząsnął mną i zadziwił. Nie wiem, może coś źle zrozumiałam i znajdzie się ktoś, kto mi to objaśni.

Nasz Arcykapłan powołuje się w nim na znamienne sceny ewangeliczne aktów skruchy i wybaczenia: Piotra, który zaparł się Chrystusa i wykazał się aktem skruchy, Pawła, który prześladował chrześcijan i Judasza, którego nie stać było na akt skruchy. Sceny te odnoszą się do osobistych aktów skruchy poszczególnych winowajców, z własnej, nieprzymuszonej woli. Są aktem wiary lub niewiary w Miłosierdzie Boże. Tymczasem list nawiązuje do współczesnych wydarzeń związanych z lustracją, gdzie na osobistą skruchę miejsca nie ma. Działania lustracyjne pozbawiają tej szansy ludzi w jakiś sposób uwikłanych w przeszłości. Wprawdzie nasz Arcybiskup zachęca do osobistej skruchy, ale równocześnie usprawiedliwia działania lustracyjne jako narzędzie oczyszczające sumienie narodowe. I to właśnie nie potrafi się zmieścić w mojej biednej głowie.

Jeśli nawet ktoś w przeszłości na mnie donosił, jeśli nawet z tego powodu ucierpiałam, to już dawno to opłakałam i dawno zawierzyłam swoje cierpienie Bogu. Teraz spokojnie oczekuję nagrody w niebie. Mamy przecież już na nią awizo - Pismo Święte, które nam to obiecuje.
Po co mam grzebać w cudzych życiorysach i dowiadywać się, że to na przykład sąsiadka, czy koleżanka z pracy? Po co? Żeby mieć do niej żal, żeby nienawidzieć?
To ma tylko sens, jeśli ta osoba przyjdzie do mnie osobiście i powie mi, że coś takiego zrobiła. Z całą pewnością wybaczę.
Przypomina mi się opowiadanie mamy, gdy wczasie okupacji pracowała w szpitalu u Bożego Jana jako salowa. Przełożoną była pewna siostra zakonna. To ona wystawiła bardzo złą opinię na temat pracy mojej mamy władzom niemieckim, na skutek której mama została wywieziona na roboty do Niemiec. Po wojnie spotkały się na ulicy z tą siostrą i ta ze złami w oczach przeprosiła mamę. Padły sobie w objęcia i na tym całe dochodzenie się skończyło.
Mamie nawet przez myśl nie przeszło, aby po powrocie z Niemiec ścigać ją czy w jakikolwiek sposób prześladować. Gdyby nie spotkały się na ulicy, mama nie wiedziałaby nawet, że ona jeszcze istnieje.


Nie muszę chyba dodawać, że nie znalazł się nikt z księży, który próbowałby choć trochę objaśnić mi ten problem i odpowiedzieć na mój post.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Przebaczenie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Flower Power phpBB theme by Flowers Online.
Regulamin