Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata

Sanktuaria

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Maryja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:39, 10 Mar 2006    Temat postu: Sanktuaria

JASNA GÓRA

W zachodniej części miasta zwanej w XIV w. Starą Częstochową, wznosi się na wysokość 293 m n.p.m. wapienne wzgórze, na którym znajduje się kompleks zabudowań sakralnych i mieszkalnych, otoczonych wałami obronnymi i parkiem, zwany Jasną Górą.
Po raz pierwszy określenie "Jasna Góra" /Clarus Mons/ pojawia się w dokumencie z 1388 roku, wystawionym przez starostę olsztyńskiego. Nazwę "Jasna Góra" nadali wzgórzu Paulini, zakonnicy z Węgier, zapożyczając ten termin od macierzystego klasztoru św. Wawrzyńca na Jasnej Górze w Budzie /in Claro Monte Budensi/.
Wywodzący się z ruchu eremickiego Zakon Świętego Pawła Pierwszego Pustelnika /OO. Paulini/ powstał w XIII w. na Węgrzech. Założyciel Zakonu - bł. Euzebiusz, kanonik ostrzyhomski - zebrał w jedną wspólnotę pustelników żyjących na terenach dzisiejszych Węgier i Jugosławii. Zasadą organizacji życia zakonnego stała się dla Paulinów reguła św. Augustyna. Za patriarchę Zakonu obrali sobie św. Pawła z Teb, zwanego przez tradycję pierwszym pustelnikiem. Urodził się on ok. 230 r. w Egipcie. W czasie prześladowania chrześcijan za panowania cesarza Decjusza, mając 16 lat, udał się na pustynię, gdzie według tradycji spisanej przez św. Hieronima przebywał przez 90 lat. Jego pożywieniem był chleb, codziennie przynoszony przez kruka, i garść daktyli. Pod koniec życia odwiedził go św. opat Antoni. On też pochował ciało Pawła w grobie, który - jak głosi podanie - wykopały dwa lwy. Stąd też w herbie Zakonu Paulinów znajduje się palma daktylowa, dwa lwy i kruk z bochenkiem chleba w dziobie.
Paulini sprowadzeni zostali do Polski przez Władysława Opolczyka, namiestnika króla Ludwika Węgierskiego w latach 1367 - 1382. Do Częstochowy przybyli w 1382 r. otrzymując w darze od księcia jasnogórskie wzgórze z maleńkim kościołem pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, Dziewicy Wspomożycielki. W nim to złożyli bezcenny skarb - od wieków otaczany wielką czcią Cudowny Wizerunek Matki Bożej przywieziony przez fundatora z Bełza.
Według tradycji Obraz Matki Bożej został namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę na desce stołu, przy którym Najświętsza Rodzina modliła się i spożywała posiłki. Św. Łukasz miał wykonać dwa obrazy Maryi, z których jeden dotarł do Italii i do dziś jest czczony w Bolonii, drugi zaś został przewieziony przez cesarza Konstantyna z Jerozolimy do Konstantynopola i złożony w tamtejszej świątyni. Sześć wieków później służący w wojsku cesarskim książę ruski Lew, urzeczony pięknem Obrazu, zapragnął przenieść go na Ruś. Na usilne nalegania księcia cesarz podarował mu Cudowny Wizerunek i od tego czasu Obraz otaczany był na Rusi wielką czcią.
W czasie walk prowadzonych przez Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego na Rusi Obraz ukryto w zamku w Bełzie. W roku 1382 znalazł go tam książę Władysław Opolczyk. Doznawszy łaski orężnego zwycięstwa nad nieprzyjacielem, książę zabrał Obraz i przywiózł do Częstochowy, oddając go pod opiekę Paulinów. Taką historię Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej przekazuje najstarszy rękopis "Translatio tabulae", którego odpis z 1474 r. przechowywany jest w archiwum jasnogórskim.
Najnowsze natomiast badania naukowe wykazują, że Obraz był pierwotnie ikoną bizantyjską, typu "Hodegetria", pochodzącą z VI - IX wieku.
Rosnąca sława Cudownego Wizerunku Bogurodzicy sprawiła, że w krótkim czasie klasztor jasnogórski stał się miejscem licznych pielgrzymek i skarbcem niezwykle cennych wotów. Rozgłos i wota zwabiły złodziei. W Wielkanoc 14 kwietnia 1430 r. banda rabusiów z Czech, Moraw i Śląska dokonała napadu na klasztor. Po włamaniu się do Kaplicy Matki Bożej zdjęli z ołtarza Wizerunek, ograbili go z kosztowności i pocięli szablami twarz Madonny. Następnie rzucili Obraz na ziemię, powodując pęknięcie deski Ikony na trzy części.
Według relacji Piotra Risinusa, przedstawionej w dziele pt. "Historia pulchra" /1523/, restauracji Obrazu dokonano na dworze króla polskiego Władysława Jagiełły w Krakowie. Malarze kilkakrotnie bezskutecznie nakładali farby, gdyż zawsze po krótkim czasie spływały. Obecnie wiemy, że trudności średniowiecznych artystów, próbujących odrestaurować starożytną Ikonę, wynikały z faktu, iż nakładali oni farby temperowe na malowidło wykonane techniką woskową - enkaustyką. Długi czas uważano, że namalowano wtedy zupełnie nową kopię na deskach pierwotnej Ikony. Jednak wyniki ostatnich badań przeprowadzonych przez rektora ASP w Warszawie prof. W. Kurpika wykazały, że tak nie było. Uzupełniono tylko ubytki.
Po napadzie i odnowieniu Obrazu popularność jasnogórskiego Sanktuarium niezwykle wzrosła. Nastąpił rozkwit ruchu pątniczego, tak że pierwotny gotycki kościół nie był w stanie pomieścić przybywających wiernych. Z tego też powodu już w latach sześćdziesiątych XV wieku obok Kaplicy Matki Bożej rozpoczęto budowę gotyckiego kościoła o trzech szerokich nawach.
Ponowny napad rabunkowy na klasztor, dokonany w roku 1466 przez wojska króla czeskiego, oraz walory militarne jasnogórskiego wzgórza, leżącego blisko granicy śląskiej, skłoniły królów Zygmunta III i Władysława IV do otoczenia Jasnej Góry wałami obronnymi. Prace rozpoczęto w 1621 roku. W ten sposób jasnogórskie Sanktuarium stało się również fortecą maryjną /"fortalitium Marianum"/, która niebawem miała otrzymać swój pierwszy chrzest bojowy.
Około roku 1655 powstał w Szwecji plan uderzenia na Rzeczpospolitą Polską. Dnia 21 lipca tegoż roku wojska szwedzkie wkroczyły w granice Polski, zajmując szybko Warszawę, Poznań i Kraków. Podzielona szlachta nie chciała walczyć i w konsekwencji cały kraj znalazł się pod panowaniem szwedzkim. 18 listopada 1655 roku licząca trzy tysiące żołnierzy armia generała Millera stanęła pod murami Jasnej Góry, żądając natychmiastowego poddania twierdzy. Przeor Jasnej Góry, o. Augustyn Kordecki, postanowił jednak bronić świętego miejsca, mając do dyspozycji zaledwie 170 żołnierzy, 20 szlachciców i 70 zakonników. W porównaniu z potężną armią szwedzką jawiło to się jako przysłowiowa "kropla w morzu". Wobec odmowy poddania twierdzy rozpoczęto oblężenie.
Walka trwała czterdzieści dni i zakończyła się zwycięstwem rycerzy Maryi. Odparcie ataku przez niewielką fortecę jasnogórską, nazywaną pogardliwie przez generała Millera "kurnikiem", miało ogromne znaczenie religijne i polityczne.
Atak na Jasną Górę uznano za obrazę uczuć religijnych, a zwycięstwo przypisano nie tyle sprawności załogi i wytrzymałości murów, co wstawiennictwu i opiece samej Matki Bożej, osłaniającej wybrane przez siebie miejsce. Kraj wówczas poderwał się do walki i szala zwycięstwa przechyliła się na stronę polską. Wdzięczny król Jan Kazimierz 1 kwietnia 1656 r. w uroczystym ślubowaniu w katedrze lwowskiej oddał kraj pod władzę Matki Bożej, obierając Ją za Patronkę i Królową państwa. Od tego momentu rządy nad katolicką Polską sprawuje Najświętsza Dziewica Maryja, a Jasna Góra jest symbolem wolności narodowej i religijnej.
Oblężenie Jasnej Góry w 1655 r.,
Spokój, jaki zapanował w Polsce od 1711 roku, sprzyjał przygotowaniom do koronacji Cudownego Obrazu. Myśl, by głowę Matki Bożej Jasnogórskiej ozdobiła papieska korona, od dawna nurtowała serca wiernych. Wyrazem tego była - widniejąca na Obrazie już od początku istnienia Sanktuarium - korona, którą można jeszcze zobaczyć na rycinach z XVI wieku. Podczas wizyty nuncjusza apostolskiego Benedykta Odescalchiego na Jasnej Górze Paulini zapytali o możliwość koronacji Cudownego Obrazu. Opinia nuncjusza była pozytywna. Skierowali więc prośbę w tej sprawie do Kapituły Watykańskiej. W 1716 r. Papież Klemens XI podpisał akt zezwalający na koronację. Odbyła się ona 8 września 1717 r. z udziałem około 200 tysięcy wiernych. W połowie XVIII wieku - na skutek wadliwego ustroju politycznego, bezwzględnej wszechwładzy szlachty i błędnej polityki zagranicznej - Rzeczpospolita zaczęła chylić się ku upadkowi. Wykorzystali tę sytuację sąsiedzi - Rosja i Prusy; pod pretekstem opieki militarnej nad Polską weszły w jej granice wojska carycy Katarzyny II.
Dnia 29 lutego 1768 r. w miejscowości Bar na Podolu zawiązała się zbrojna konfederacja przeciw królowi Stanisławowi Poniatowskiemu, sprzyjającemu interesom Rosji. Jeden z wodzów konfederacji, Kazimierz Pułaski, zajął twierdzę jasnogórską i przez trzy lata bronił jej, skutecznie odpierając ataki Rosjan. Kiedy w sierpniu 1772 r. konfederacja upadła, król Stanisław Poniatowski rozkazał oddać twierdzę w ręce Rosjan. Po raz pierwszy wrogowie wkroczyli w jej niezwyciężone mury. Wkrótce po tym nastąpił pierwszy rozbiór Rzeczypospolitej. W roku 1795 po raz trzeci podzielono Polskę między trzech zaborców: Austrię, Prusy i Rosję; Polska zniknęła z mapy Europy na ponad 120 lat.
W tym tragicznym dla narodu okresie Jasna Góra spełniała rolę łącznika pomiędzy trzema rozdartymi częściami kraju. Budziła sumienia i przypominała Polakom ze wszystkich zaborów, ze są synami jednej Ojczyzny, wlewała w serca nadzieję przetrwania. Wizerunek Jasnogórskiej Bogarodzicy stał się czytelnym znakiem wolnego Polaka.
W czasach Napoleona I, kiedy to utworzono tzw. Księstwo Warszawskie, Jasna Góra ostatni raz spełniła rolę twierdzy militarnej, broniącej wolności Polaków. Od roku 1806 do 1813 znajdujący się w jej murach Polacy odpierali z powodzeniem ataki wojsk austriackich.
Wraz z upadkiem Napoleona I wojska rosyjskie ponownie zajęły twierdzę, a car Aleksander I rozkazał zburzyć mury forteczne. Odbudowano je w zmienionej formie z polecenia cara Mikołaja I dopiero w 1843 roku. Poprzez ten gest car chciał pokazać wobec Europy tolerancję i przychylność dla Kościoła. W rzeczywistości jednak wszyscy trzej zaborcy obawiali się Jasnej Góry. Rozumiejąc jej wyjątkową rolę jako twierdzy wiary i patriotyzmu, zabraniali zbiorowego pielgrzymowania do Częstochowy, a Matkę Bożą Jasnogórską nazywali główną "Rewolucjonistką".
W takim klimacie zrodziło się powstanie styczniowe w 1863 roku. Według projektu powstańców w przyszłym godle narodowym Polski centralne miejsce miał zajmować Jasnogórski Wizerunek.
Upadek powstania spowodował represje wobec całego narodu. Również wielu Paulinów oskarżono o działalność powstańczą i wywieziono na Sybir. W 1864 r. car Aleksander II zlikwidował studia klasztorne, drukarnię, aptekę i pozbawił klasztor majątków ziemskich. Ograniczono też liczbę zakonników. Zniesiono ponadto klauzurę, a agenci carscy ustawicznie niepokoili zakonników.
W takich okolicznościach w nocy z 22 na 23 września 1909 r. skradziono perłową sukienkę jasnogórskiego Obrazu i dwie złote korony papieskie. Na wieść o tym barbarzyństwie papież Pius X natychmiast ofiarował dla Jasnogórskiego Wizerunku nowe korony. Ponowna koronacja miała miejsce w dniu 22 maja 1910 roku i pomimo niewoli miała równie wspaniałą oprawę jak koronacja z roku 1717.
Pierwsza wojna światowa ominęła szczęśliwie Jasną Górę. W odrodzonej Polsce, w okresie dwudziestolecia niepodległości, Sanktuarium przeżyło wiele ważnych chwil. Dnia 27 lipca 1920 roku, w obliczu najazdu bolszewickiego, zgromadzony na Jasnej Górze Episkopat ponownie obrał Maryję Królową Polski. Kiedy zaś wojska rosyjskie w zwycięskim marszu dotarły aż do Warszawy, tysiące Polaków przybywało do swej Królowej, aby błagać o zwycięstwo, które przyszło w dniu 15 sierpnia, w święto Jej Wniebowzięcia; określono je mianem "Cudu nad Wisłą" i przypisano wstawiennictwu Bożej Matki. W roku 1932 świętowano jubileusz 550-lecia sprowadzenia Cudownego Obrazu na Jasną Górę. Do Sanktuarium przybyło w ciągu tego roku 750 tysięcy pielgrzymów. W maju 1936 r. 20-tysięczna rzesza studentów złożyła ślubowanie, wyrażając pragnienie budowania wraz z Maryją nowej Polski. W sierpniu zaś tegoż roku odbył się na Jasnej Górze pierwszy w Polsce synod plenarny.
Wraz z wybuchem drugiej wojny światowej nastały znowu ciężkie chwile dla całego kraju. Część klasztoru zajęło wojsko niemieckie, stacjonujące tu aż do 16 stycznia 1945 roku. Niemcy zabronili zbiorowego pielgrzymowania na Jasną Górę. Pielgrzymi jednak - pomimo zakazów i represji - pod osłoną nocy przybywali do Częstochowy. W ciągu długich lat okupacji z ambony jasnogórskiej płynęły słowa nadziei w zwycięstwo. Udzielano pomocy partyzantom, jeńcom wojennym i Żydom. Ojcowie Paulini prowadzili tajne nauczanie dla młodzieży. Niespodziewany atak czołgów rosyjskich w dniu 16 stycznia 1945 roku wywołał panikę wśród stacjonujących w Sanktuarium wojsk niemieckich, które nie zdążyły wywieźć do Niemiec cennych zbiorów i zniszczyć klasztoru.
Po wojnie Jasna Góra jeszcze bardziej uwydatniła swój charakter duchowej stolicy Polski. We wrześniu 1946 r., w obecności półmilionowej rzeszy wiernych, Prymas August Hlond poświęcił Polskę Niepokalanemu Sercu Maryi.
W roku 1948, w obliczu komunistycznego totalitaryzmu, umierający kardynał Hlond wypowiedział prorocze słowa: "Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Matki Najświętszej". To duchowe posłanie podjął całym sercem nowy Prymas, kardynał Stefan Wyszyński. Przebywając w więzieniu stalinowskim, zredagował tekst nowych Ślubów Narodu, które zostały złożone na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r. w trzechsetną rocznicę ślubów króla Jana Kazimierza. Uroczystość ta zgromadziła około miliona ludzi, którzy w modlitwie przed Jasnogórską Królową błagali o uwolnienie Prymasa. Ich prośba szybko została wysłuchana, gdyż wyszedł on na wolność 26 października tegoż roku.
W 1957 r. poświęcona przez papieża Piusa XII kopia Jasnogórskiego Obrazu rozpoczęła peregrynację po całym kraju. Pierwsza wędrówka Jasnogórskiej Ikony po wszystkich parafiach polskich trwała 23 lata, przynosząc wspaniałe owoce duchowej przemiany wiernych.
Dnia 3 maja 1966 r. podczas uroczystości Tysiąclecia Chrztu Polski cały Episkopat złożył "Akt Oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi, Matki Kościoła, za wolność Kościoła Chrystusowego". Na uroczystości milenijne pragnął przybyć papież Paweł VI. Ojciec Święty chciał uhonorować Jasnogórskie Sanktuarium złotą różą papieską. Nie dane mu jednak było stanąć w progach świętego miejsca, gdyż na ponawiane wielokrotnie prośby komunistyczny rząd odpowiadał zawsze negatywnie.
W dniu 4 czerwca 1979 r. pierwszy w historii Kościoła papież z rodu Polaków Jan Paweł II przybył na Jasną Górę. "Spełnia się wola Maryi. Jestem tutaj ! ... jestem i przypominam starą pieśń konfederatów barskich - Bo u Chrystusa my na ordynansach, słudzy Maryi. ... Sługa powołany z tej ziemi, wzięty od podnóża Jasnej Góry, gdzie nieraz stałem tak, jak wy tu stoicie, i klęczałem na gołej ziemi tak, jak wy tu nieraz godzinami klęczycie ... ". To pierwsze słowa Ojca Świętego wypowiedziane na Jasnej Górze. W ciągu trzech dni pobytu w Sanktuarium spotkało się z papieżem około 3,5 miliona wiernych. Jan Paweł II w Akcie Zawierzenia oddał Jasnogórskiej Matce Kościół Powszechny, całą Ojczyznę, wszystkich ludzi i siebie samego, powtarzając słowa oddania : "Matko! Jestem cały Twój i wszystko, co moje, jest Twoim". Ofiarował także złotą różę papieską, którą umieszczono w Ołtarzu Matki Boskiej.
W roku 1982 przypadł jubileusz 600-lecia Jasnej Góry. Sytuacja polityczna w kraju, po wprowadzeniu w grudniu 1981 r. stanu wojennego oraz aresztowaniu wielu członków "Solidarności", była bardzo trudna. W tych okolicznościach Ojciec Święty nie mógł przybyć na jubileusz; obchodzono go później - w czerwcu 1983 roku. Obecność Papieża umocniła serca Polaków w ich trudnym zmaganiu o wolną Polskę, stając się źródłem Bożej mocy dla wierzącego narodu.
Po raz trzeci Jasna Góra gościła Papieża w 1987 r. z okazji Ogólnopolskiego Kongresu Eucharystycznego. Na Jasnej Górze - miejscu prawdy i obrony wartości duchowych i patriotycznych narodu - Ojciec Święty modlił się i nawoływał, aby sytuacja kryzysu ekonomicznego i politycznego Polski nie doprowadziła do utraty wiary i nadziei na lepsze jutro.
Kolejne pielgrzymki Ojca Świętego do Pani Jasnogórskiej miały miejsce:
- 14 - 16 sierpnia 1991 roku z okazji VI Światowego Dnia Młodzieży;
- 4 czerwca 1997 roku;
- 17 czerwca 1999 roku.
Ufność narodu polskiego we wstawiennictwo Jasnogórskiej Matki wyraża się we wzrastającej ustawicznie liczbie pielgrzymów. W ostatnich latach przybywa rocznie na Jasną Górę ponad 4 miliony pątników, z których około 350 tysięcy przychodzi w pielgrzymkach pieszych. Wzrosła również liczba pielgrzymek zagranicznych.
Ostatnie dziesięciolecie jest świadkiem jeszcze głębszego wrastania Jasnej Góry w świadomość i życie codzienne Polaków. Dokonujące się przemiany uwalniania spod komunistycznego reżimu, przez wielu określane jako "nowy cud nad Wisłą", rodziły się w modlitwie przed obliczem Jasnogórskiej Matki. Dla wierzącego narodu, który stara się wcielić w życie testament Maryi z Kany Galilejskiej: "Uczyńcie, cokolwiek /Syn/ wam powie" /J 2,5/, Maryja jest "Protagonistką" polskiej rewolucji miłości. Dzięki Jej obecności i macierzyńskiemu orędownictwu Jezus staje się rzeczywistością i sensem dziejów.
W pielgrzymce na Jasną Górę, Aleja NMP
Jasna Góra w Częstochowie z racji swego położenia na wzgórzu i strzelistej wieży dominuje nad miastem i widoczna jest z odległości kilkunastu kilometrów. Sanktuarium /ufortyfikowane na początku XVII w. i przez wieki pełniące również rolę twierdzy/ obejmuje około 5 ha powierzchni. Z trzech stron otoczone jest parkiem, od strony wschodniej natomiast - wielkim placem, gdzie podczas uroczystości gromadzą się pielgrzymi na Msze święte. Okalający plac park miejski oddziela Sanktuarium od leżącej u stóp wzgórza jasnogórskiego Częstochowy, stanowiąc zarazem naturalną granicę wyciszenia i rozmodlenia.
Klasztor, widok od strony zachodniej
Powstały na przestrzeni ponad pięciu wieków zespół zabudowań jasnogórskich przedstawia się obecnie jako zwarty kompleks architektoniczny. W murach fortecznych zgromadzono ogromną ilość ważnych dla wiary i kultury narodu budowli i pamiątek. Są one świadectwem epok i ludzi, stanowią ważną cząstkę orędzia kulturalnego Sanktuarium.
W obręb murów klasztoru jasnogórskiego wchodzi się przez cztery bramy wzniesione w okresie od XVI do XIX wieku. Zasadniczy i najstarszy człon zespołu architektonicznego stanowią budowle sakralne, wokół których narastały stopniowo dalsze elementy budowy, tworząc w ten sposób podsumowanie kilku epok. Kaplica Matki Bożej (XIV, XVII i XX w.) i przylegająca do niej bazylika z kaplicami (XV i XVII w.) i krużgankowym wieczernikiem (XX w.) są centrum Sanktuarium i wyznacznikiem usytuowania innych budowli. Do kompleksu sakralnego przylega siedemnastowieczny budynek, służący w dawnych czasach jako mieszkanie królów odwiedzających Jasną Górę, zwany "pokojami królewskimi". Czworobok potężnego kompleksu klasztornego (XVII w.) przylega do Kaplicy Matki Bożej od strony północnej i znajduje swą kontynuację w mniejszym czworoboku, który pamięta jeszcze czasy ojca Kordeckiego. Przechodzi on w XVII-wieczne skrzydło, zwane dziś "Hospicjum" i zakończone arsenałem, który był zbrojownią jasnogórskiej fortecy. Całość otaczają mury warowni, wokół których usytuowana jest wysokiej wartości artystycznej droga krzyżowa.
Brama Lubomirskich

Dzieje Obrazu

Największym skarbem Jasnej Góry jest Cudowny Wizerunek Matki Bożej. Dzięki niemu Jasna Góra stała się bardzo szybko największym sanktuarium maryjnym w kraju, który w ówczesnym czasie miał już wiele sławnych miejsc pielgrzymkowych. Faktu tego nie wyjaśnia ani legenda, która przypisuje autorstwo Ikony św. Łukaszowi Ewangeliście, ani protekcja królewskiej pary Jadwigi i Władysława Jagiełły; przyczyna musi być głębsza.
Jasnogórski Obraz od samego początku zasłynął cudami, które nadały rozgłos Maryjnemu Sanktuarium i ściągały tłumnie pielgrzymów z całego kraju i z Europy.
Potwierdzeniem łask otrzymywanych przez wiernych za pośrednictwem Bogarodzicy są rozliczne wota, dynamiczny rozwój samego miejsca kultu i wzrastający ciągle ruch pątniczy. Należy podkreślić, iż na Jasnej Górze nigdy nie odnotowano żadnych objawień maryjnych, jak to miało miejsce we wszystkich prawie większych sanktuariach świata. Tajemnicą, sercem, życiem i magnesem przyciągającym do Jasnogórskiego Sanktuarium jest Cudowny Wizerunek. Bez niego Jasna Góra byłaby zbiorem budynków, pamiątek, dzieł sztuki; może pięknym i bogatym, lecz martwym muzeum.
Obraz namalowany jest na drewnianej tablicy o wymiarach : 122,2/82,2/3,5 cm. Przedstawia on Najświętszą Maryję Pannę w postaci stojącej z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Maryja jest frontalnie zwrócona do wiernych, co podkreśla przede wszystkim Jej dominujące oblicze. Twarz Dzieciątka oscyluje w kierunku patrzącego, choć nie zatrzymuje na nim wzroku. Obydwie twarze łączy wyraz zamyślenia, jakby pewnej nieobecności i powagi. Prawy policzek Matki Bożej znaczą dwie równolegle biegnące rysy, przecięte trzecią na linii nosa. Na szyi występuje sześć cięć, z których dwa są widoczne dość wyraźnie, cztery zaś pozostałe - słabiej. Jezus spoczywa na lewym ramieniu Maryi, przyodziany w sukienkę koloru karminowego. W lewej ręce trzyma księgę, prawą zaś unosi ku górze w charakterystycznym geście nauczyciela, władcy lub do błogosławieństwa. Prawa ręka Maryi spoczywa na piersi. Niebiesko-granatowa suknia i tego samego koloru płaszcz Maryi ozdobione są motywami złocistych lilii. Nad czołem Dziewicy namalowana została sześcioramienna gwiazda. Główne tło Obrazu jest koloru niebiesko-zielonego, który przechodzi w odcień morskiej fali. Dominującym elementem Ikony są złote nimby wokół głowy Maryi i Jezusa, które zlewają się w jedną kompozycję, stanowiąc bardzo charakterystyczny detal kontrastujący z ciemną karnacją twarzy postaci.
Obraz Matki Bożej Jasnogórskiej zalicza się do ikon określanych nazwą "Hodegetria". Określenie to oznacza "Tę, która prowadzi". Ikona przedstawia Maryję - Matkę Boga z Dzieciątkiem Jezus, które jest Synem Bożym i Jej Synem. W tym znaczeniu Ikona Jasnogórska jest przekazem wydarzenia biblijnego, które uobecnia, pobudza do refleksji i skłania do modlitwy.
Pobożny przekaz przypisuje autorstwo Obrazu św. Łukaszowi Ewangeliście, który namalować miał go na deskach stołu, przy którym spożywała posiłki Święta Rodzina. Nie ustalono dotychczas dokładnej daty powstania Obrazu. Ostatnie badania wskazują na trzynasto-, czternastowieczne pochodzenie obecnego malowidła (nie Obrazu). Naprawa Obrazu, a nie przemalowanie - jak podawały to wcześniejsze publikacje - w Krakowie w latach 1430-1434 po obrazoburczym napadzie, miała miejsce później.
Obraz Matki Bożej Jasnogórskiej (Częstochowskiej) ma cechy ikony, chociaż w ścisłym tego słowa znaczeniu ikoną nie jest. Twarz Matki Bożej jest koloru brązu (miodu), co jest związane ze sposobem malowania ikon. Twarz jest ciemna również dlatego, że ma dużo warstw werniksu, który z czasem ciemnieje.

wiecej:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mskrzat dnia Nie 0:02, 12 Mar 2006, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:50, 10 Mar 2006    Temat postu:

FATIMA



Przepisane z strony:
[link widoczny dla zalogowanych]
ZNAK PRZESTROGI I NADZIEI DLA ŚWIATA
Kilka słów o historii
Któż znał dolinę Cova da Iria przed rokiem 1917? A jednak w planach Bożych to niepozorne miejsce w dalekiej i ubogiej Portugalii stanęło nagle pod koniec I wojny światowej w centrum uwagi wielu ludzi na świecie. Zaledwie po kilku miesiącach, w dniu ostatniego objawienia, za sprawą trójki dzieci mówiących o zjawieniach się Pani, zgromadziło się na tym miejscu przeszło 70 tys. osób.
Niektórzy twierdzą, że mogło ich być nawet 100 tysięcy. Dziś Fatima coraz bardziej przyciąga wzrok tych, którzy spragnieni są odnowy świata i Kościoła: zapowiedzianego w Fatimie tryumfu Niepokalanego Serca Maryi i Najświętszego Serca Jezusa. Z Fatimy – dzięki trwającemu od lat pielgrzymowaniu figury Matki Bożej – rozbłyska i rozszerza się światło matczynej obecności Maryi docierającej do najdalszych zakątków świata.
Po 80 latach pokonała nawet niedostępne granice Rosji, nawiedzając łaskawie udręczone dzieci, niosąc im pociechę Swej miłości i nadzieję na lepsze życie w jedności z Bogiem. Łucja, Hiacynta i Franciszek doświadczyli sześciu objawień Matki Bożej od maja do października 1917 r. Otrzymali w czasie ich trwania pouczenia, które przekazali światu, doświadczyli wizji, które – lękając się je ujawnić i chcąc uniknąć wypytywania – nazwali tajemnicą. Ujawnili dwie części, trzecią przekazując jedynie Papieżowi.
Ponieważ poznało ją jak dotąd zaledwie kilka osób, nie słabną spekulacje na temat jej treści. Tymczasem każde słowo Matki Bożej ujawnione przez troje małych pastuszków jest ważne, bo ukazuje nam drogę uniknięcia cierpienia i Bożej kary, ku której świat zmierza konsekwentnie w swym zaślepieniu. Jak czytamy w orędziach otrzymywanych przez ks. Gobbiego to właśnie ogromnego cierpienia, którego ludzkość już doświadcza i przed którym jeszcze stoi, dotyczy trzecia część tajemnicy fatimskiej.
O czym powiadomiła nas Matka Boża w Fatimie? Orędzie fatimskie wezwało i nadal wzywa nas do nawrócenia, modlitwy, pokuty i ofiarowania się Niepokalanemu Sercu Maryi oraz otaczania miłością Ojca Świętego.
To jest prosta droga prowadząca do spotkania w wieczności z Bogiem i uniknięcia kary już za życia, tu na ziemi, bo ludzkość – jak wielokrotnie powtórzyła Maryja – już zbyt mocno obraziła Boga.
«Pierwsza tajemnica» – to wizja piekła...
Dlaczego Matka Boża ukazała małym dzieciom tak straszną wizję? Dlaczego widziały piekło dzieci w Medziugorju? Dlaczego dało o nim świadectwo tak wielu mistyków na przestrzeni wszystkich wieków chrześcijaństwa?
Dlatego, że brak nawrócenia, o które prosiła świat Matka Boża w Fatimie, powtarzając jedynie ewangeliczne nawoływanie Jezusa, stawia człowieka w sytuacji zagrożenia wiecznym potępieniem, przed którym Bóg i Maryja pragną nas obronić. Maryja chciała nas ostrzec przed tymi, którzy mówią nam dziś: "Piekła nie ma" lub, "Piekło nie jest wieczne". W człowieku bowiem istnieje odwieczna przekora, każąca mu żywić bezsensowną nadzieję pierwszych rodziców, że przeciwstawienie się Bogu i przekroczenie Jego nakazów, doprowadzi do bycia równym Bogu (por. Rdz 3,5).
Tymczasem droga taka prowadzi zawsze do upadku, nigdy – do wyniesienia. S. Łucja tak pisze w swoich wspomnieniach: «A więc tajemnica składa się z trzech odmiennych części.
Z tych dwie teraz wyjawię.
Pierwszą więc była wizja piekła. Pani nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi, widzieliśmy w tym morzu demony i dusze jakby były przezroczystymi czartami lub brunatnymi żarzącymi się węgielkami w ludzkiej postaci. Unosiły się w pożarze, unoszone przez płomienie, które z nich wydobywały się wraz z kłębami dymu. Padały na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, bez wagi, w stanie nieważkości, wśród bolesnego wycia i rozpaczliwego krzyku. Na ich widok można by ogłupieć i umrzeć ze strachu.
Demony miały straszne i obrzydliwe kształty wstrętnych, nieznanych zwierząt. Lecz i one były przejrzyste i czarne. Ten widok trwał tylko chwilę. Dzięki niech będą Matce Najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabierze do nieba (w pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie było, sądzę, że bylibyśmy umarli z lęku i przerażenia. Następnie podnieśliśmy oczy ku naszej Pani, która nam powiedziała z dobrocią i ze smutkiem: «Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca.
Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza.
Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Św.
Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Św. będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatryumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec św. poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju.»
«Druga tajemnica»: Niepokalane Serce Maryi
Ukazując się w Fatimie Matka Boża wskazała na Swe Niepokalane Serce jako na pewną drogę ocalenia i uniknięcia zapowiedzianej kary. We wspomnieniach s. Łucji czytamy: «Druga tajemnica odnosi się o nabożeństwa Niepokalanego Serca Maryi. Jak już poprzednio mówiłam, Nasza Pani 13 czerwca 1917 r. zapewniła mnie, że nigdy mnie nie opuści i że Jej Niepokalane Serce będzie zawsze moją ucieczką i drogą, która mnie będzie prowadziła do Boga. Mówiąc te słowa, rozłożyła swe ręce i przeszyła nasze serca światłością, która z nich płynęła. Wydaje mi się, że tego dnia to światło miało przede wszystkim utwierdzić w nas poznanie i miłość szczególną do Niepokalanego Serca Maryi, tak jak to było w dwóch innych wypadkach odnośnie do Boga i do tajemnicy Trójcy Przenajświętszej. Od tego dnia odczuliśmy w sercu bardziej płomienną miłość do Niepokalanego Serca Maryi. Hiacynta mówiła mi nieraz:
«Ta Pani powiedziała, że jej Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga. Kochasz ją bardzo? Ja kocham jej Serce bardzo. Ono jest tak dobre!»
Po 10 latach Maryja, objawiając się przebywającej już w klasztorze s. Łucji, powróciła do prośby o rozpowszechnienie nabożeństwa do Swego Niepokalanego Serca. Prosiła o czczenie Go szczególnie w pierwsze soboty miesiąca i obiecała specjalne łaski tym, którzy będą mu wierni (zob. Vox Domini nr 13, str. 1). Poza dwoma tajemnicami troje pastuszków otrzymało jeszcze trzecią tajemnicę, którą poznał Ojciec Święty. Hiacynta zaś otrzymywała szczególne wizje odnoszące się do jego osoby.
Wizje Ojca Świętego.Oprócz danej dzieciom zapowiedzi cierpienia Papieża – o ile ludzkość nie przyjmie i nie zrealizuje próśb Matki Bożej zawartych w Jej orędziu fatimskim – szczególnie Hiacynta otrzymała kilka dodatkowych wizji, mówiących o przyszłości. «Pewnego dnia – wspomina Łucja – w czasie godzin odpoczynku, gdy byliśmy koło studni moich rodziców, Hiacynta usiadła na kamieniach przy studni, a Franciszek poszedł ze mną szukać w pobliskich zaroślach dzikiego miodu na tamtejszym zboczu. Po chwili Hiacynta woła: "Widzieliście Ojca św.?" "Nie". "Nie wiem, jak to było. Ja zobaczyłam Ojca św. w bardzo dużym domu. Klęczał przy stoliku, miał twarz ukrytą w dłoniach i płakał. Na zewnątrz było dużo ludzi, niektórzy rzucali nań kamieniami, inni wykrzykiwali i wymawiali brzydkie słowa. biedny Ojciec św., musimy się bardzo za niego modlić." Przy innej okazji poszliśmy do groty przy Cabeço. Przyszedłszy uklękliśmy i pochyliliśmy się do samej ziemi, powtarzając modlitwę anioła. Trochę później Hiacynta podniosła się i zawołała do mnie: "Czy nie widzisz dróg, ścieżek i pól, pełnych ludzi, którzy płaczą z głodu, nie mając nic do jedzenia. A Ojciec św. modli się w kościele przed Niepokalanym Sercem Maryi, i razem z nim bardzo dużo ludzi się modli".»Niewątpliwie w sposób szczególny związany jest z orędziem fatimskim, a przede wszystkim z zapowiedziami cierpienia i tragicznymi wizjami Hiacynty – Jan Paweł II. To papież, któremu u progu pontyfikatu chciano odebrać życie. Zawdzięcza je z pewnością szczególnej opiece Maryi, która ocaliła go cudownie z zamachu w rocznicę Swego pierwszego objawienia w Fatimie: 13 maja 1981.
Czy świat zna trzecią tajemnicę fatimską?
Co jakiś czas obiegają świat artykuły, rozpowszechnia się ulotki, których treść ma przedstawiać trzecią tajemnicę fatimską. W orędziach danych ks. Gobbiemu – założycielowi Ruchu mającemu źródło w orędziu fatimskim i swój początek właśnie w tym miejscu, cechującemu się doskonałą realizacją orędzia fatimskiego przez jego członków – otrzymujemy jedną odpowiedź: Świat przeżywa właśnie realizację trzeciej tajemnicy. Nie trzeba jej już ujawniać, bo same wydarzenia ukazują jej treść. Maryja nawiązuje do niej przy wielu okazjach, wyjaśniając jej znaczenie i wskazując, jak powinniśmy się zachować w tych czasach.
Ze wspomnień Siostry Łucji spisanych na prośbę Biskupa Leirii:
«Ofiara, która przynosi obfity owoc»
Nawrócenie grzeszników
Hiacynta tak wzięła sobie do serca ofiary za nawrócenie grzeszników, że nie opuszczała żadnej okazji, jaka się nadarzała. Były dzieci dwóch rodzin mieszkających w Moita, które chodziły po prośbie. Spotkaliśmy je kiedyś idąc na pastwisko z naszą trzodą. Hiacynta spostrzegłszy je powiedziała: "Dajmy tym biedakom nasz posiłek za nawrócenie grzeszników". I pobiegła im go zanieść.
Po południu powiedziała mi, że jest głodna. Było tam kilka drzew oliwkowych i dęby. Oliwki były jeszcze niedojrzałe. Mimo to powiedziałam jej, że możemy je jeść. Franciszek wspiął się na drzewo, aby napełnić kieszenie, ale Hiacyncie przyszło do głowy, że moglibyśmy jeść żołędzie dębowe i aby ponieść ofiary, jeść je gorzkie. I tak skosztowaliśmy tego popołudnia tej smacznej potrawy. Hiacynta uważała to za jedną ze swych normalnych ofiar. Zbierała żołędzie dębowe lub oliwki. Powiedziałam jej któregoś dnia: "Hiacynta, nie jedz tego, to bardzo gorzkie". "Jem właśnie dlatego, że gorzkie. A tę ofiarę ponoszę za nawrócenie grzeszników".
To nie były nasze jedyne ofiary postne. Umówiliśmy się, że ile razy spotkamy te biedne dzieci, damy im nasze jedzenie. A biedne dzieci, zadowolone z naszej jałmużny, starały się spotkać nas i czekały na nas na drodze. Skoro je tylko zobaczyliśmy, Hiacynta biegła zanieść im nasz cały posiłek dzienny. I to z taką radością, jak gdyby nie odczuwała jego braku.
W te dni naszym pokarmem były orzeszki pinii, korzonki z kwiatów dzwonkowych, mające w korzeniu małą cebulkę wielkości oliwki, morwy, grzyby i coś, co zrywaliśmy z korzeni, nie pamiętam, jak to się nazywa, lub owoce, jeżeli były w pobliżu na polach naszych rodziców. Hiacynta była niestrudzona w wynajdywaniu ofiar.
Któregoś dnia sąsiad nasz zaofiarował mojej matce pastwisko dla naszej trzody. Ale było to daleko i byliśmy w pełni lata. Moja matka tę hojną ofertę przyjęła i posłała mnie tam. Ponieważ był tam niedaleko staw, gdzie trzoda mogła się napić, więc powiedziała, że byłoby dobrze, abyśmy tam w cieniu drzew spędzili naszą przerwę obiadową. Po drodze spotkaliśmy naszych kochanych biedaków. Hiacynta pobiegła, aby dać jałmużnę. Dzień był piękny, ale słońce bardzo prażyło i wydawało się, że na tej wyschniętej ziemi wszystko się spali.
ragnienie dawało się we znaki, a nie było ani kropelki wody do picia. Początkowo ponosiliśmy wspaniałomyślnie tę ofiarę za nawrócenie grzeszników. Ale jak minęło południe, nie mogliśmy więcej wytrzymać. Zaproponowałam wtedy moim towarzyszom, aby pójść do pobliskiej miejscowości i poprosić o trochę wody. Zgodzili się na moją propozycję i poszłam zastukać do drzwi pewnej staruszki, która mi wręczyła dzbanek wody, a także kawałek chleba, który przyjęłam z wdzięcznością i pobiegłam podzielić się z moimi towarzyszami. Dałam od razu dzbanek Franciszkowi i powiedziałam, żeby się napił. "Nie chcę", odpowiedział. "Dlaczego?" "Chcę cierpieć za nawrócenie grzeszników". "Hiacynta, napij się ty". "Ja też chcę złożyć ofiarę za nawrócenie grzeszników".
Uwięzienie w Ourém
Tymczasem zaświtał poranek 13 sierpnia. Już poprzedniego wieczora przychodzili ludzie ze wszystkich stron. Wszyscy chcieli nas zobaczyć, wypytać i powierzyć nam swe prośby, abyśmy je przekazali Najświętszej Panience. Byliśmy w rękach tych ludzi jak piłka w rękach dzieci. Każdy ciągnął nas w swoją stronę i stawiał pytania, nie pozostawiając czasu na jakąkolwiek odpowiedź. W tym tłoku otrzymał mój ojciec rozkaz, aby mnie przyprowadził do mojej ciotki, gdzie na mnie czekał naczelnik. Mój ojciec zaprowadził mnie tam.
Gdy przyszłam, naczelnik znajdował się w izbie razem z Hiacyntą i Franciszkiem. Tam nas przesłuchiwał i robił nowe wysiłki, aby nas zmusić do zdradzenia tajemnicy oraz wymusić obietnicę, że już więcej nie pójdziemy do Cova da Iria. Skoro nic nie wskórał, polecił memu ojcu i memu wujowi zaprowadzić nas na plebanię. Nie zatrzymuję się tu więcej, aby opowiedzieć, co się działo w tym więzieniu, ponieważ Ekscelencja wszystko to już zna. Jak już mówiłam Ekscelencji, co mnie najbardziej dotknęło i nad czym najbardziej cierpiałam, jak i moi kuzyni, to całkowite opuszczenie nas przez rodzinę. Po powrocie z tej podróży czy z tego więzienia, nie wiem, jak to mam nazywać (było to, o ile się nie mylę, 15 VIII), kazano mi - z radości z powodu mego powrotu do domu - zaraz wypuścić trzodę i iść z nią na pastwisko.
Moi wujostwo chcieli zostać w domu ze swymi dziećmi i dlatego na ich miejsce posłali ich brata Jana. Ponieważ było już późno, zatrzymaliśmy się w pobliżu naszej małej wioski w Valinhos. Jaki przebieg miało następne wydarzenie, Ekscelencja też już wie. Więc i nad tym nie będę się zatrzymywała. Najświętsza Panienka poleciła nam znowu praktykować umartwienia i na koniec powiedziała: "Módlcie się, módlcie się bardzo i ponoście ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie do piekła, gdyż nie ma nikogo, kto by się poświęcał za nie i modlił się".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:08, 11 Mar 2006    Temat postu:

Rokitno

Sanktuarium diecezji zielonogórsko-gorzowskiej - Rokitno - wraz z jego głównym przedmiotem religijnej czci - Cudownym Obrazem Matki Bożej - posiada wielowiekową historię, jako szkoła żywej wiary dla ludu tych ziem. Wierni udawali się do Rokitna już od 1669 roku, aby oddawać Bogu cześć przez wstawiennictwo i pośrednictwo łaskami słynącego Wizerunku Niepokalanej. Narastający napływ pielgrzymów sprawiły, że trzeba było rozbudować najpierw budynki plebanijne, jako zaplecze dla przyjmowania wiernych, a następnie wybudować nowy kościół, gdyż dotychczasowy był za mały, by można było w nim obsłużyć wszystkich przybywających wiernych. Rozpoczęto więc w 1707 r. budowę nowego kościoła na najwyższym wzgórzu przy drodze do Międzyrzecza. Nie zrealizowano tych planów. Do chwili obecnej pozostały w podziemiu fundamenty tego kościoła. Budowę nowego innego kościoła rozpoczęto w 1740 r., a zakończono w 1762.
Rok 1945 i zakończenie II wojny światowej spowodowały emigrację ludności niemieckiej, głównie wyznania protestanckiego i przybycie na te tereny ludności polskiej.
W latach 70-tych ożywił się bardzo ruch pielgrzymkowy do Rokitna, a zwłaszcza udział różnych grup w rekolekcjach zamkniętych w domu rekolekcyjnym przy plebani rokitniańskiej. W ciągu jednego roku w rekolekcjach uczestniczy ponad 3 tys. osób.

Rozwój kultu Matki Bożej Rokitniańskiej:

W początkowej fazie kult Obrazu MB Rokitniańskiej szerzył się w rodzinach, stopniowo ogarniał tereny regionu wielkopolskiego. Podstawą tego kultu było piękno artystyczne, a zwłaszcza teologiczna treść, jaką artysta zamknął w niewielkim Wizerunku Maryi. Jan Kazimierz Opaliński, opat klasztoru Cystersów w Bledzewie, umieścił Obraz Niepokalanej w bocznym ołtarzu kościoła klasztornego. Wierni tłumnie przybywali, by się modlić się do Boga za wstawiennictwem Niepokalanej. Wyjeżdżając do Rokitna, obsługiwanego przez Cystersów, opat zabrał Obraz i umieścił go w głównym ołtarzu. Tutaj zasłynął on szczególną czcią wiernych, łaskami i cudami.
Po zawierusze wojennej w 1945 r. Obraz został odnaleziony przez SS. Boromeuszki i miejscowych Polaków, a następnie poddany konserwacji. 14 sierpnia 1946 r. zostaje uroczyście przeniesiony do Gorzowa Wlkp. Administrator Apostolski, rządca diecezji, ks. Edmund Nowicki, pragnął zintegrować ludność polską, która przybywała z różnych rejonów wschodniej Polski i z Polski centralnej, wokół czci dla Matki Syna Bożego. Podczas trwania pielgrzymki z Rokitna do Gorzowa Wlkp. Cudowny Obraz odbierał cześć we wszystkich miejscowościach, przez które wiodła trasa. W samym Gorzowie Wlkp. przez całą noc trwało czuwanie przed Obrazem, a w samo święto Wniebowzięcia Administrator ks. E. Nowicki dokonał aktu zawierzenia całej diecezji Niepokalanemu Sercu Maryi w Jej Cudownym Obrazie Rokitniańskim.
W 1969 r. Kustosz Sanktuarium, ks. prob. B. Dratwa, zaczął przygotowywać parafię i diecezję do Jubileuszu 300-lecia ogłoszenia Obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej za cudowny przez Komisję Teologiczną powołaną przez biskupa poznańskiego, do którego ten teren w XVII w. należał.
Biskupi: Teodor Bensch i Wilhelm Pluta pierwsze swe kroki kierowali do Pani Rokitniańskiej, zawierzając Jej swoje posługiwanie pasterskie. Ks. Biskup W. Pluta w Rokitnie obchodził też w otoczeniu prezbiterium diecezjalnego Jubileusz 25-lecia sakry biskupiej w dniu 5 września 1983 r. i Jubileusz 50-lecia kapłaństwa w dniu 18 czerwca 1984 r. Biskup Pluta wydał też dwa listy pasterskie o Rokitnie, jako miejscu duchowej formacji wiernych w domu rekolekcyjnym pod opieką Patronki Diecezji. Na jego prośbę


Papież Paweł VI ogłosił Panią Rokitniańską Patronką Diecezji Gorzowskiej,

wyznaczając dzień 15 sierpnia jako Jej główne święto. W 1987 r. ks. bp Józef Michalik ogłasza program duszpasterski przygotowujący do koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej. Modlitwa różańcowa w rodzinach ma stać się drogą duchowego odrodzenia całej diecezji. Pielgrzymka różańca poprzedza uroczystą koronację, nałożenie na skronie Maryi Papieskich koron, jako dowodu wdzięczności i miłości modlącego się ludu Ziemi Wielkopolskiej i Lubuskiej oraz Pomorza Zachodniego. Po Koronacji ruch pielgrzymkowy zwielokrotnił się. Przez cały rok, a szczególnie od kwietnia do grudnia przybywają zorganizowane grupy pielgrzymkowe z całej Polski. W ciągu roku do Rokitniańskiego Sanktuarium pielgrzymuje ok. 250 tys. pątników.

Kościół parafialny - sanktuarium

Pod wezwaniem Matki Bożej Rokitniańskiej, rokoko, budowany w latach 1740-1762, konsekrowany w 1848 r. Prezbiterium: ołtarz wykonany jest z drewna przez art. Grünewalda z Legnicy w 1760 r. Na centralnym miejscu znajduje się łaskami słynący obraz Matki Bożej Rokitniańskiej namalowany przez nieznanego artystę w XV w., koronowany 18.06.1989 r. W zwieńczeniu postać Boga Ojca w otoczeniu Aniołów, poniżej gołębica symbolizująca Ducha Świętego. Po obu stronach ołtarza rzeźby: św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus, Piotra Apostoła, św. Elżbiety, św. Anny, św. Wojciecha i św. Stanisława.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Basia dnia Sob 23:54, 11 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:52, 11 Mar 2006    Temat postu:

Piekary Śląskie

Znana z XII-wiecznych dokumentów historycznych osada Piekary, od 1303 r. posiadała niewielki drewniany kościółek pod wezwaniem Św. Bartłomieja, Apostola, zbudowany w stylu romańskim. W bocznym ołtarzu mieścił się wizerunek Maryi Panny (w typie Hodegetrii - Przewodniczki) nieznanego autora i fundatora. Geneza cudowności wzięła początek w XVII wieku. Lud coraz częściej spontanicznie zaczął gromadzić się przed obrazem, by oddawać cześć Matce Bożej. Z relacji zaś ks. Jakuba Roczkowskiego, proboszcza, dowiadujemy się, ze wkrótce po przeniesieniu obrazu z bocznego ołtarza do głównego (1659 r.) nastąpiły liczne wypadki cudownych uzdrowień - wielu niewidomych odzyskało wzrok, a głuchych - słuch. Ludzie nie mogący poruszać się o własnych siłach nagle odzyskiwali władzę nóg. Innym znikały wrzody, zrastały się kości, wracała pamięć. Głośno było o tym w okolicy, i kiedy w 1676 r. wybuchła w Tarnowskich Górach zaraza - jezuici nawołują, aby udać się z pielgrzymką i modlitwą przed obraz Matki Boskiej w Piekarach. Tak tez się stało. Kiedy pielgrzymi wrócili, zaraza zaczęła ustępować, chorzy zdrowieli. W 1680 r. wybuchła zaraza w Pradze. Wieści o cudownym obrazie dotarły i tam. Cesarz austriacki Leopold I zwrócił się z prośbą o przywiezienie obrazu. 15 marca 1680 r. w uroczystej procesji przeniesiono obraz ulicami Pragi. Zaraza ustąpiła, a arcybiskup praski Wellstein uznał i potwierdził urzędowo cudowność obrazu Matki Bożej. W drodze powrotnej przewożący obraz o. Schwertfer zatrzymał się w miejscowości Hradec Kralowe, gdzie ludzie również bardzo cierpieli na skutek zarazy. W rok później radcy miasta ofiarowali Piekarom jako dowód wdzięczności obraz wotywny opatrzony napisami: "Hradec Kralowe Królowej Niebios za uratowanie życia i udzielenie zdrowia" oraz "miasto podczas morowego powietrza w roku poprzednim cudownie ocalonem zostało. Dlatego na kolanach przychodzi z wdzięczną miłością". W roku 1683 do Piekar dotarła wieść, że wielki wezyr Kara Mustafa wyruszył z 200-tysięczną armią na podbój krajów chrześcijańskich. Papież Innocenty XI wzywa króla Jana III Sobieskiego, by ratował chrześcijańską Europę. 20 sierpnia 1683 r. król Jan III Sobieski, zmierzając pod Wiedeń pragnął pomodlić się w piekarskim kościele. Jak podają kroniki król pieszo, między tłumem, rozmawiając z ludźmi doszedł do kościoła, aby wysłuchać mszy i przed obrazem Matki Bożej Piekarskiej prosić o zwycięstwo nad Turkami. Żołnierze polscy odśpiewali "Bogurodzicę". Po mszy król wręczył piekarskiemu proboszczowi dwa złote kielichy i patenę. Modlił się w towarzystwie królowej Marysieńki, królewiczów Konstantego i Aleksandra, magnatów, hetmanów, wojewodów. W 1702 r. ze względu na bezpieczeństwo (walki religijne) wywieziono obraz Matki Bożej do Opola, gdzie znajduje się do dziś w kościele Św. Krzyża. W Opolu ikona przez długi czas nie wyróżniała się szczególną czcią i nie przyciągała pielgrzymek. Natomiast do Piekar, mimo ze w kościele znajdowała się tylko replika obrazu, przybywały pielgrzymki. Maryja udzielała łask proszącym, co trzykrotny superior jezuitów w Piekarach, ks. Jerzy Bellman skwitował słowami - "Nie pędzel tu mocen, ni praca człowieka, ni drzewo. ni płótno, jeno Duch Boży, który sobie to miejsce i ten lud upodobał". Rosnący kult Matki Bożej pociągnął za sobą takie ożywienie ruchu pątniczego w XIX wieku, ze drewniany kościółek okazał się zbyt ciasny. W 1826 roku (11 listopada) proboszczem został ks. Jan Nepomucen Alojzy Ficek, który postanowił wybudować nową, większą, murowaną świątynię. Konsekracji nowego piekarskiego kościoła dokonał biskup wrocławski kardynał Melchior Diepenbrock 22 sierpnia 1849 roku. Kiedy wznoszono kościół, na zewnątrz przy czterech narożnikach świątyni zbudowano w latach 1844 - 1849 cztery kaplice do odprawiania dodatkowych nabożeństw. Są to kaplice pod wezwaniem: Św. Teresy, Św. Sebastiana, Św. Franciszka i Matki Bożej Lekarki Chorych. W oknach witrażowych kaplic przedstawionych zostało siedem boleści Matki Chrystusa. Dopóki istniał drewniany kościół, po stronie południowej kościoła znajdował się cmentarz grzebalny ("Boża Rola"). Po założeniu nowego cmentarza obok Kalwarii, zaprzestano grzebania umarłych przy kościele. Pozostałe szczątki zagrzebano pod kaplicami, a dawne tablice nagrobne wmurowano w ściany kaplic obok kościoła. Natomiast na terenie pocmentarnym urządzono Rajski Plac, z krzyżem misyjnym wzniesionym pośrodku. Obecnie na Rajskim Placu odbywają się specjalne nabożeństwa. Wzdłuż muru kościelnego, od strony zachodniej, na kamiennych cokołach umieszczono wykute w kamieniu figury 12 apostołów. l grudnia 1962 r. papież Jan XXIII nadał kościołowi piekarskiemu tytuł "Bazyliki Mniejszej".

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:58, 11 Mar 2006    Temat postu:

Ludźmierz


Kościół i parafia Wniebowzięcia NMP w Ludźmierzu są najstarszymi na Podhalu. Wisław, bp krakowski, zezwala wojewodzie krakowskiemu Teodorowi Gryficie wznieść świątynię ku czci Matki Boskiej (1234 r). Był to czas rozbicia dzielnicowego w Polsce. Książę krakowski i śląski, Henryk Brodaty, nadaje swemu zwolennikowi, Teodorowi Gryficie, przywilej osadzania kolonistów niemieckich w lasach nad rzekami: Ostrowianka, Biały i Czarny Dunajec, Rogoźnik, Lepietnica oraz w okolicach Szczyrzyca.
W latach 1234-45 istnieje w Ludźmierzu klasztor Cystersów. Najazd Tatarów i stałe zagrożenie ze strony zbójców oraz ciągłe powodzie skłaniają zakon do przeniesienia klasztoru do Szczyrzyca (1245 r.). Niemniej jednak parafią ludźmierską kierują Cystersi aż do XIX wieku (1824 r.). Z kolei parafię Ludźmierz przejmuje diecezja tarnowska, a potem krakowska (1881 r.).
Istnienie kościoła parafialnego w Ludźmierzu w XV wieku potwierdza historyk Jan Długosz. Akta wizytacji iskupich - poczynając od 1566 roku - precyzują dokładnie:
W Ludźmierzu istnieje kościół parafialny Wniebowzięcia NMP. Prawo patronatu posiada opat cysterski, w którego imieniu kieruje parafią jeden z zakonników, za zgodą biskupa krakowskiego. Kościół drewniany, modrzewiowy, gontem kryty, został ufundowany przez Teodora Gryfitę, wojewodę krakowskiego. Posiada on trzy ołtarze. Rocznicę poświęcenia kościoła obchodzi się w niedzielę po Wielkanocy.
W latach 1869-77 powstaje w Ludźmierzu - na miejscu rozebranego modrzewiowego - nowy, murowany, neogotycki kościół istniejący do dziś. Do niego przeniesiono rokokowy ołtarz wielki z łaskami słynącą od wieków figurą MB Ludźmierskiej.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:14, 12 Mar 2006    Temat postu:

LOURDES


«JESTEM NIEPOKALANYM POCZĘCIEM...»

Objawienia Matki Bożej w Lourdes (1858)


Historia objawień w Lourdes

W roku 1858, kiedy ukazała się jej w Lourdes Matka Boża Bernadeta miała 14 lat. Była najstarszą córką rodziny Soubirous. Brakowało jej wszystkiego: pieniędzy, zdrowia, wykształcenia. Nie umiała ani czytać, ani pisać, często chorowała, nie chodziła do szkoły, nie przystąpiła do Pierwszej Komunii św. Rodzice mogli jej dać jedynie wiarę, prostą i żywą. Ją właśnie, Swoją “najbiedniejszą córkę” wybrała Maryja dla przekazania ludziom orędzia.

11 lutego 1858: wspólna modlitwa

Wraz z siostrą i przyjaciółką Bernadeta wyszła z domu zebrać drewno na opał nad rzeką, w okolicach groty, poniżej skały Massabielle. Musiała przejść przez rzekę, aby dogonić towarzyszki. Tak opisała to, co się wtedy zdarzyło: «Kiedy zdjęłam pierwszy but usłyszałam hałas, jakby podmuch wiatru, wtedy odwróciłam głowę w kierunku łąki. Widziałam, że drzewa się nie poruszały, więc powróciłam do ściągania butów. Znowu usłyszałam ten sam hałas. Kiedy podniosłam głowę w stronę groty, ujrzałam Panią ubraną na biało. Miała białą suknię, biały welon, w pasie błękitną szarfę i różę na każdym bucie – żółtą, w takim samym kolorze jak łańcuszek jej różańca. Trochę się wystraszyłam. Sądziłam, że to złudzenie. Przecierałam oczy. Jeszcze raz popatrzyłam i widziałam cały czas tę samą Panią. Wsunęłam rękę do kieszeni i znalazłam w niej mój różaniec. Zrobiłam znak krzyża. Lęk, jaki odczuwałam zniknął. Uklękłam. Odmówiłam różaniec w obecności tej pięknej Pani. Zjawa przesuwała różańcowe paciorki, ale nie poruszała wargami. Kiedy skończyłam różaniec – nagle zniknęła.»

14 lutego 1858: próba święconej wody

W niedzielę 14 lutego Bernadeta powróciła do groty z przyjaciółkami. Chciała sprawdzić, czy wizja nie była złudzeniem. Przy grocie uklękła i rozpoczęła różaniec. Po odmówieniu jednej dziesiątki ujrzała tę samą Panią. Kropiła Ją wodą święconą, chcąc Ją przepędzić, o ile nie pochodzi od Boga. «Im bardziej kropiłam Ją wodą święconą, tym bardziej się uśmiechała...» – napisała Bernadeta.

18 lutego 1858: Pani mówi po raz pierwszy

Maryja przemówiła dopiero za trzecim razem, 18 lutego. Z Bernadetą przyszli dorośli. Za ich radą zaopatrzyła się w papier i atrament... «Kiedy po przybyciu tam zaczęłam odmawiać różaniec – napisała Bernadeta – ujrzałam piękną Panią po pierwszej dziesiątce Różańca. Powiedziałam jej, że jeśli byłaby tak dobra i chciała mi coś powiedzieć, to proszę, aby to zapisała. Wtedy Ona uśmiechnęła się i powiedziała mi, że tego, co ma mi do powiedzenia nie trzeba zapisywać.» Następnie Matka Najświętsza zapytała ją, czy zechciałaby przychodzić w to miejsce przez 15 dni. Dziewczynka zgodziła się. Usłyszała w odpowiedzi, że Maryja nie obiecuje jej szczęścia na tym świecie, ale w przyszłym. Objawienia trwają nadal... «Powróciłam tam przez następne piętnaście dni. Ujrzałam wizję we wszystkie dni z wyjątkiem jednego poniedziałku i jednego piątku (od 22 i 26 lutego). Otrzymałam też 3 tajemnice, których nie wolno mi było nikomu powtórzyć.» – napisała później o tych niezwykłych spotkaniach.

24 lutego 1858: «Proście o nawrócenie grzeszników!»

Po 4 objawieniach milczących, wypełnionych kontemplacją i modlitwą – Maryja dała Bernadecie nakaz, który powtarzała przez kilka następnych dni: «Proście Boga o nawrócenie grzeszników.» Potem zapytała, czy «byłoby jej trudno uklęknąć i pocałować ziemię w akcie pokuty za grzeszników.» Po raz pierwszy wypowiedziała słowo: «pokuta».

25 lutego 1858: «Pokuty! Pokuty! Pokuty!»

W tym dniu Maryja powtórzyła: «Pokuty! Pokuty! Pokuty!». Potem poleciła Bernadecie zjeść roślinę, która tam rosła, iść do źródła, napić się i obmyć się w nim. «Nie widząc źródła – opowiada Bernadeta – skierowałam się ku rzece. Pani jednak powiedziała mi, że to nie tam, i dała mi znak palcem, abym podeszła pod skałę. Zrobiłam tak. Znalazłam tam zaledwie odrobinę wody, jakby błoto, i z ledwością mogłam jej nabrać. Zaczęłam drążyć ziemię. Po chwili mogłam nabrać wody, ale trzy razy ją wyrzuciłam. Dopiero za czwartym razem mogłam się napić, tak bardzo woda była brudna.» W ten sposób zostało odkryte źródło, które nigdy nie wyschło i stało się narzędziem licznych uzdrowień.

2 marca 1858: «Przyjdźcie w procesji!»

Bernadeta otrzymała podwójną misję: powiedzieć kapłanom, żeby przyszli w procesji oraz wybudowali kaplicę. Nie wiedziała, kim była ukazująca się jej Pani. Proboszcz polecił, by o to pytała. Kiedy dziewczynka stawiała pytanie, Pani, zamiast odpowiedzieć, uśmiechała się w milczeniu.

25 marca 1858: «Jestem Niepokalanym Poczęciem»

W święto Zwiastowania, Bernadeta wymusiła odpowiedź: «Zapytałam trzykrotnie, kim jest. Ona cały czas się uśmiechała. Wreszcie spróbowałam czwarty raz. Dopiero wtedy powiedziała mi, składając ręce na wysokości klatki piersiowej, że jest Niepokalanym Poczęciem.»

Ostatnie spotkania z Piękną Panią

Jeszcze dwa razy Bernadeta ujrzała w grocie massabielskiej milczącą, uśmiechającą się i modlącą Matkę Najświętszą. 7 kwietnia objawienie trwało blisko godzinę, obecnych było kilkaset osób. Płomień świecy dotykał przez wiele minut palców Bernadety, nie pozostawiając na nich żadnego śladu, o czym zaświadczyli obecni. 16 lipca Bernadeta ujrzała po raz ostatni Maryję bardziej piękną i promienną niż wcześniej. Ostatni raz tu na ziemi... Objawienia zostały zatwierdzone 18 stycznia 1862 przez biskupa diecezji Tarbes, J. E. Laurence’a, jako autentyczne i nie budzące wątpliwości.

LOSY BERNADETY

Bernadeta Soubirous chętnie opowiadała o objawieniach, ale kiedy ktoś nie chciał jej wierzyć, dodawała: «Nie otrzymałam polecenia sprawić, abyście uwierzyli, ale aby wam to przekazać.» O sobie mówiła: «Maryja wybrała mnie, bo jestem ‘najbiedniejsza’.» Jej rodzina żyła istotnie w nędzy z powodu licznych nieszczęść, chorób, utraty majątku. A jednak ofiarującym jej pomoc mała wizjonerka odmawiała stanowczo, mówiąc: «Wolę pozostać biedną». Była za to bogata bogactwem nadprzyrodzonym. Świadkowie twierdzili, że sam sposób robienia przez Bernadetę znaku krzyża «tak samo jak Pani», nawracał grzeszników. Często chorowała. «Być może Maryja pragnie, abym cierpiała? Może potrzeba cierpienia?» – oto jej odpowiedź w obliczu licznych dotykających ją chorób. Była cicha i pokorna.

Często uczestniczyła w uroczystościach przy grocie, wmieszana w tłum, aby nie zwracać na siebie uwagi. Kiedy stanął przed nią problem wyboru drogi życiowej oświadczyła: «Maryja powiedziała, że mam zostać zakonnicą, ale nie powiedziała, w jakim zgromadzeniu.» Broniła się przed naciskami, chcąc ponad wszystko spełnić wolę Bożą. Tymczasem Biskup bardzo pragnął wysłać ją do klasztoru w odległym Nevers, aby nie skupiała na sobie ciekawości pielgrzymów. Bernadeta długo rozmyślała nad tą propozycją. Wiedziała, że z Nevers nigdy już nie powróci. Wreszcie ze łzami żegnała się z grotą: «Grota – to było moje niebo. Już jej więcej nie zobaczę». Po przybyciu do Nevers powiedziała: «Przybyłam tu się ukryć.»

Służyła Bogu i bliźnim jako wspaniała pielęgniarka. Jednak w 1875 roku zaczęła bardzo poważnie chorować. Zmarła 16 kwietnia 1879. Jej ostatnie słowa skierowane były ku Bogu i ku Pięknej Pani, którą na zawsze zapamiętała ze spotkań w Massabielle: «Mój Boże! Mój Boże! Święta Matko, Matko Boga, módl się za mnie, biedną grzesznicę!» Patrzyła na krzyż i na figurę Matki Bożej z Lourdes: «Widziałam Ją... Jakże była piękna!... Spieszno mi, by Ją znowu zobaczyć.» Uczyniła jeszcze raz swój piękny znak krzyża i oddała Bogu ducha. Miała 35 lat. Nietknięta przez czas spoczywa w kościele w Nevers, oczekując na zmartwychwstanie. Wszystkie pamiątki po niej są tam starannie przechowywane.


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:20, 12 Mar 2006    Temat postu:

LA SALETTE

W sobotę 19 września 1846 roku dwoje dzieci, Maksymin i Melania, pasło krowy w dolinie Sezia. Kiedy z głębi doliny dzwony wzywały na Anioł Pański, dzieci pognały zwierzęta w stronę wodopoju. Następnie wspięły się w kierunku "źródła dla ludzi", zjadły chleb i kawałek białego sera, po czym położyły się blisko wyschniętego źródła. Krowy spokojnie przeżuwały trawę. Było ciepło, niebo było bezchmurne. Dzieci zasnęły. Pierwsza obudziła się Melania i zrywając się z miejsca zawołała "Maksyminie, Maksyminie, chodź zobaczyć, gdzie są nasze krowy". Zaniepokojone dzieci wspięły się na zbocze. Na szczycie odwróciły się. Dzięki Bogu krowy były na miejscu, przeżuwały spokojnie trawę na zboczu góry Gargas.


"Melania pierwsza ujrzała wielką jasność i powiedziała do mnie: Maksyminie, chodź, zobacz jaka światłość. Podszedłem w kierunku Melanii i ujrzeliśmy kobietę siedzącą wewnątrz niezwykle jasnej kuli, tuż przy małym źródle. Twarz miała zakrytą dłońmi. Przestraszyliśmy się. Melania wypuściła z ręki swój kij pasterski, a ja powiedziałem: Chodź, pilnuj kija, ja trzymam swój. A jakby to "coś" chciało nam coś złego uczynić, to dam mu porządnego szturchańca. Ta Pani podniosła się, skrzyżowała swe ramiona i powiedziała do nas: "Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się, przyszłam oznajmić wam wielką nowinę". Już więcej nie baliśmy się. Podeszliśmy bliżej. Piękna Pani podeszła do nas tak blisko, że nikt nie mógłby przejść pomiędzy Nią, a nami. Powiedziała do nas: "Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić ramię Mojego Syna. Jest ono tak mocne i tak ciężkie, że nie zdołam go dłużej podtrzymywać. Od jak dawna już cierpię za was. Chcąc, by Mój Syn was nie opuścił, jestem zmuszona ustawicznie Go o to prosić, a wy sobie nic z tego nie robicie. Choćbyście nie wiem jak się modlili i nie wiem co czynili, nigdy nie zdołacie wynagrodzić trudu, którego się dla was podjęłam. Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni tak ciężkim ramię Mego Syna. Woźnice przeklinając wymawiają Imię Mego Syna. Te dwie rzeczy tak bardzo obciążają ramię Mojego Syna. Jeżeli zbiory się psują, to tylko z waszej winy. Pokazałam wam to zeszłego roku na ziemniakach, ale nic sobie z tego nie robiliście. Przeciwnie, znajdując zepsute ziemniaki, przeklinaliście, wymawiając wśród przekleństw Imię Mojego Syna. Będą się one psuły nadal, a tego roku na Boże Narodzenie nie będzie ich wcale".

Aż do tej chwili Matka Boża mówiła po francusku. Dzieci zaś pochodziły z ludu, nie chodziły do szkoły i nie rozumiały języka francuskiego. Maksymin znał tylko kilka słów w tym języku. Melania prawie żadnego. Gdy dziewczynka chciała zapytać chłopca, co to wszystko znaczy, Najświętsza Panienka przerwała jej, mówiąc: "Ach, moje dzieci, wy nie rozumiecie po francusku, zaraz wam to powiem inaczej". Od tej chwili Piękna Pani, bo tak nazwały ją dzieci, mówiła narzeczem z okolic Corps. "Jeżeli macie zboże, nie trzeba go zasiewać, bo wszystko, co posiejecie, zjedzą robaki. A jeżeli coś wyrośnie, obróci się w proch przy młóceniu. Nastanie wielki głód, lecz zanim to nastąpi, dzieci poniżej lat siedmiu będą dostawały dreszczy i będą umierać na rękach trzymających je osób. Inni będą cierpieć z powodu głodu. Orzechy się zepsują, a winogrona zgniją". Następnie Piękna Pani przerwała na chwilę wygłaszanie orędzia i w tym czasie powierzyła każdemu z dzieci tajemnicę w języku francuskim, a potem mówiła dalej w narzeczu: "Jeżeli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą.
- Czy dobrze się modlicie, moje dzieci?"
- Nie, proszę Pani, nie bardzo - dzieci odpowiedziały szczerze.
"Ach, moje dzieci, trzeba się dobrze modlić, rano i wieczorem. Jeżeli nie macie czasu, odmawiajcie przynajmniej Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryjo, a jeżeli będziecie mogły, módlcie się więcej. Na Mszę świętą chodzi zaledwie kilka starszych niewiast. Inni pracują w niedziele przez całe lato, a w zimie, gdy nie wiedzą, czym się zająć, idą na Mszę świętą jedynie po to, by sobie drwić z religii. W czasie wielkiego postu chodzą do rzeźni jak psy." Przed zakończeniem swego orędzia Piękna Pani przypomniała jeszcze Maksyminowi pewien drobny szczegół z jego życia, o którym nikt nie mógł wiedzieć.
- "Moje dzieci, czy widziałyście kiedyś zepsute zboże?"
- "O nie, proszę Pani" - dzieci odpowiedziały bez zastanowienia.
- "Lecz ty, moje dziecko - powiedziała do Maksymina - musiałeś je widzieć ze swoim ojcem, pewnego razu w okolicy Coin. Właściciel pola powiedział wówczas do twego ojca: Chodźcie zobaczyć, jak moje zboże się psuje. Poszliście razem. Twój ojciec wziął dwa lub trzy kłosy w dłonie, pokruszył je i wszystko obróciło się w proch. Wracaliście później do domu. Kiedy byliście około godziny drogi od Corps, ojciec dał ci kawałek chleba, mówiąc: "Masz dziecko, jedz jeszcze chleb w tym roku, bo nie wiem, czy kto będzie go jadł w roku przyszłym, jeżeli zboże będzie się dalej tak psuło." Maksymin odpowiedział: "Rzeczywiście tak było, proszę Pani, przed chwilą o tym nie pamiętałem". Piękna Pani kończąc swoje orędzie powiedziała: "A więc, moje dzieci, ogłoście to całemu mojemu ludowi !" Po czym Piękna Pani poszła w stronę wzniesienia, z którego przed chwilą zbiegły dzieci. Przeszła przez potok i nie odwracając się powtórzyła jeszcze raz: "A więc, moje dzieci, przekażcie to całemu mojemu ludowi." Następnie przesunęła się około trzydziestu kroków w stronę małego wzniesienia. Gdy szła, Jej stopy dotykały zaledwie końców trawy. Dzieci podążały za Nią prawie do miejsca, w którym zobaczyły poprzednio krowy. Piękna Pani uniosła się do góry na wysokość około półtora metra. Po chwili Jej postać zaczęła powoli znikać. Najpierw głowa, ramiona, potem reszta ciała. Wydawała się rozpływać w świetle. Maksymin próbował złapać różę zdobiącą Jej buty, ale jego dłoń pozostała pusta. Gdy światło znikło, Melania ośmieliła się powiedzieć głośno:
- "To musiała być jakaś 'wielka święta'.
- "Gdybyśmy o tym wiedzieli, to poprosiłbym, żeby zabrała nas z sobą" - odpowiedział Maksymin.


Dzieci były bardzo szczęśliwe: opowiedziały sobie o tym, co zobaczyły i dalej pilnowały krów.
Tak oto Maksymin opisał postać Pięknej Pani: była wysoka i cała w świetle. Miała białą suknię, a na niej błyszcząco-żółty fartuch. Buty Jej były białe, otoczone barwnymi różami, podobnymi do tych, które okalały Jej koronę, talię i ramiona. Na ramionach miała płaski i szeroki łańcuch. Na szyi zaś łańcuch węższy, na którym zawieszony był krzyż z rozpiętym na nim Chrystusem. Po jednej stronie krzyża był młotek, po drugiej obcęgi. Twarz Pięknej Pani była przeniknięta światłem. "Ja dobrze widziałam płynące z Jej oczu łzy, podkreśla Melania. One płynęły i płynęły." Dzieci nie miały pojęcia o tym, że gdy widziały Piękną Panią we łzach, Kościół czcił w tym czasie Maryję jako Matkę Bolesną: "Wszyscy, co drogą zdążacie, przyjżyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna do tej, co mnie przytłacza" Lm 1, 121.
Wczesnym rankiem po tym wielkim wydarzeniu gospodarze, Melanii i Maksymina, Jan Baptysta Pra i Piotr Selme, oraz ich sąsiad Jan Moussier spisali słowa Najświętszej Mani Panny pod dyktando Melanii. Nic odtąd nie będzie w stanie obalić tego pierwszego dokumentu. Jednakże dzieci będą musiały stawiać czoło ciekawskim, intrygantom i kpiarzom. Pastuszkowie nieustannie omijając pułapki, które na nie zastawiano, okazali się niewrażliwi na pokusy korupcji. Maksymin i Melania powtarzali wciąż dziennikarzom i pielgrzymom, co widzieli i słyszeli na górze objawienia. Komisja, której przewodniczył biskup Grenoble, stwierdziła, że: "Dzieci nie zostały oszukane ani nie są oszustami." W końcu 19 września 1851 roku, po szczegółowych badaniach, biskup Philibert de Bruillard ogłosił oficjalny dekret: "Objawienie Najświętszej Maryi Panny dwojgu pastuszkom 19 września 1846 roku na jednej z gór, należących do łańcucha Alp, położonej w parafii ; La Salette, w dekanacie Corps, posiada w sobie wszystkie cechy prawdziwości i wierni mają uzasadnione podstawy uznać je za niewątpliwe i pewne". Tak więc Kościół zatwierdził świadectwo dzieci. One zaś w pełni wypełniły zadanie, które powierzyła im Piękna Pani mówiąc: "A więc moje dzieci, przekażcie to całemu mojemu ludowi".


Po pobycie w niższym seminarium i nieudanych próbach kontynuowania studiów, Maksymin na próżno próbował swoich sił, by zdobyć jakiś zawód. W końcu powrócił do rodzinnego Corps, gdzie zmarł bardzo pobożnie, pierwszego marca 1875 roku, w wieku 40 lat, powierzając swe serce Pięknej Pani z La Salette. Melania przebywała przez wiele lat w różnych zgromadzeniach zakonnych, we Francji, Anglii i Włoszech. Właśnie tam spędziła ostatnie lata swego życia, życia niespokojnego, ale przykładnego. Zmarła 15 grudnia 1904 roku w Altamura, w prowincji Bari we Włoszech, w wieku 69 lat. Od samego początku w świadectwie Maksymina i Melanii, zanim jeszcze biskup z Grenoble wydał orzeczenie, wierny lud chrześcijański rozpoznał w Pięknej Pani "Pojednawczynię grzeszników" i tłumnie spieszył na górę objawienia, aby słuchać orędzia Płaczącej Najświętszej Maryi Panny. Pielgrzymi przybywali, aby obok wyschniętego źródła, które na nowo wytrysnęło wodą, odnajdywać na La Salette żywą wodę Ewangelii, zbyt często zapominanej. Słowa Maryi są wiernym echem wymagań miłości, którą Bóg Ojciec objawia w Chrystusie Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaduma
Skrobacz Skrzat



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 1:19, 07 Lut 2007    Temat postu:

hmmm ja nalaże do parafii, wktóej zanajduje się Sanktuarium Smile tutaj jest link Smile

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Użytkownik



Dołączył: 06 Cze 2014
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:44, 27 Cze 2014    Temat postu:

Jansa Góra



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:22, 27 Cze 2014    Temat postu:

Ładne zdjęcie Mario

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Użytkownik



Dołączył: 06 Cze 2014
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:41, 27 Cze 2014    Temat postu:

Zrobiłam jak byłam na pielgrzymce młodych

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:27, 28 Cze 2014    Temat postu:

ja byłem na światowych dniach Młodzieży jak będę w klasztorze to zeskanuje zdjęcie z tych dni

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Użytkownik



Dołączył: 06 Cze 2014
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:27, 28 Cze 2014    Temat postu:

a za 2 lata sie wybierasz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Maryja Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Flower Power phpBB theme by Flowers Online.
Regulamin