Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata

Chory a wspólnota

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Jak ludzie zdrowi postrzegają chorych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:06, 16 Cze 2008    Temat postu: Chory a wspólnota

Czy chory we wspólnocie musi często czuć sie samotny, opuszczony? Czy potrafię wspierac go, w trudnych sytuacjach? Jaką postawe przyjmuję wobec ludzi słabych fizycznie? Takie pytania czesto sobie zadaję i szukam odpowiedzi. Myśle, ze warto porozmawiac o zachowaniach ludzi wobec chorych potrzebujących pomocy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:20, 16 Cze 2008    Temat postu:

Tak myślę, Basiu, że człowiek nie rozumie chorego dopóki sam nie doświadczy tego na sobie w swoim zyciu. Jak bywałem na rekolekcjach oazowych to chodziliśmy do domu starszych ludzi i rozmawialiśmy z nimi ale tak naprawdę nie wiem jak oni doświadczali choroby póki sam nie byłem w szpitalu. Teraz wiem jak to jest być nie mocnym na ciele i staram się pomóc cierpiącym słowem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaduma
Skrobacz Skrzat



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 23:08, 16 Cze 2008    Temat postu:

a mi się wydaje, że wielu zdrowych ludzi zwyczajnie boi się kontaku z osobowami chorymi.. Boi sie dlatego że np nie będa wiedzieć jak się zachować, jak się odezwać czy cóś innego. Boją się takie zetkniecia z cierpieniem... Wydaje mi się, że choroba budzi lęk... Największy u ludzi zdrowych... łatwiej jest im przejść czasem obojętnie niż zatrzymać się uśmiechnąć, podac rękę. Chorobą niesie z sobą tajemnicę, ktoś kiedyś powiedział że jest jak klasztor, kóry ma własną regułę, ascezę, ciszę i własne natchnienie. Boimi sie tego co jest nam nieznane, nowe, obce....

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zaduma dnia Pon 23:12, 16 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:36, 17 Cze 2008    Temat postu:

Masz w tym racje. Jest tak, że boją się zdrowi chorych, boją się choroby. Jednak może chorych też zadam pytania odwrotne czy chorzy chcą pomocy zdrowych. Chciałbym by chorzy na spotkaniach mówiły świadectwo o tym, co jest i chciały przyjąć opiekę i dobroć zdrowych. Może by otworzyć się na drugiego człowieka, który chce mi pomóc mi choremu, mi potrzebującemu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaduma
Skrobacz Skrzat



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 21:49, 17 Cze 2008    Temat postu:

Braciszej tyż ma racje. Bo chorzy nieskorzy są do dzielenia się swoimi przezyciami, doświadczeniami choroby ponieważ boją się reakcji zdrowych. Ja np. miałam gdzies takie obawy że jak otoczenie sie dowie co i jak to że albo sie odwrócą, albo że zaczną traktowac mnie jakoś "szczególnie" Dlaczego nie chętnie przyjmują pomoc ? hm o wielu chce samym sobie udowodnić ze jej nie potzrebuja, że mimowszytsko sami potrafia sprostać sprawą dnia codzienengo, chodź często tak nie jest.. Może boją się uzalerznienia od innych, wstydzą się i itp....

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zaduma dnia Wto 21:49, 17 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kfioleczek
Skrzatek



Dołączył: 01 Gru 2005
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Andrespol
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:35, 17 Cze 2008    Temat postu:

zgadzam sie z tymi wypowiedziami , ludzie zdrowi często boją się ludzi chorych , często dlatego ,że nie będą wiedzieli jak się zachować , jak byłam kiedyś w szpitalu to sama miałam z tym problem jak rozmawiać i zachowywac się przy chorych dziewczynach na anoreksje , ale starałam się traktować je normalnie , pamiętając o ich chorobie , ale nie litując się nad Nimi tylko rozmawiać , poznawać , traktowac jak równych sobie i wspierać , to jest bardzo ważne by wspierać osoby chore i dawać Im poczucie ,że są tak samo równi i ważni , jednak bez choć małej otwartości osób chorych nie jest to możliwe , dlatego chorzy powinni też być otwartymi na pomoc i nie bać się mówic o chorobie i słaobościach.....nie jest to łatwe , ale myślę ,że łatwiej jest walczyć z chorobą z kimś niż samemu.....tak Zadumcia ludzie często chca udowodnić ,zę sami sobie dadzą radę , bo się wstydzą swojej choroby i chyba ten wstyd jest najtrudniej pokonać......

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaduma
Skrobacz Skrzat



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 23:38, 17 Cze 2008    Temat postu:

tiaaa "zosie samosie" .... Kwadratowy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:52, 18 Cze 2008    Temat postu:

Bardzo ważne w kontaktach ludzi zdrowych z chorym jest doświadczenie, ja rozumiem, że człowiek który nie miał kontaktu z chorobą może nie widzieć tyle co ten, który doświadcza choroby niekoniecznie swojej, ale np. kogoś bliskiego. Czytając słowa które przytoczyła Zaduma: „Choroba niesie z sobą tajemnicę, ktoś kiedyś powiedział że jest jak klasztor, który ma własną regułę, ascezę, ciszę i własne natchnienie”- przypomniałam sobie pewne doświadczenie choroby osoby mi bliskiej chorej na raka. Cierpienia jej nie da się opisać choroba postępowała z dnia na dzień, każdy z nas widział ją jak cierpi i zadawał sobie pytanie jak jej ulżyć. Każdy z nas myślał, że najważniejsze to ją nakarmić, umyć posadzić w fotelu, pospacerować, opatrzyć odleżyny, wszyscy żyliśmy nadzieją, że ona nabierze sił i wróci do zdrowia, jednak nikt nie widział tego co najważniejsze - właśnie tej tajemnicy chorego. Zaczęła ona coraz bardziej słabnąć, traciła mowę, reakcje jej były agresywne, aż pewnego dnia pielęgniarka (osoba też z rodziny) kiedy stanęła obok jej łóżka, żeby poprawić pościel i opatrzyć odleżyny zauważyła coś tajemniczego w twarzy chorej. Odniosła wrażenie ze ona się modli, podała chorej rękę i zaczęła odmawiać z nią różaniec. Po tej wspólnej modlitwie chora poddała się jej całkowicie, mogła bez problemu robić wszystko przy niej. Po tym wydarzeniu część osób przyjęło to co usłyszeliśmy od pielęgniarki, jednak nie wszyscy. Tak też zachowania chorej były różne, jak i ludzi zdrowych. Ci co uznali ze chora potrzebuje wsparcia w modlitwie, sami mieli pokój w sercu i zrozumieli, ze to już przychodzi czas jej odejścia do Pana, inni nadal ją „maltretowali” z nadzieją ze nabierze sił i wróci do zdrowia, za co czasami otrzymali odpowiedź w formie agresywnego krzyku, albo rzucenie np. wciskaną na siłę jej bułką. To doświadczenie nauczyło mnie , ze nie trzeba oczekiwać na głos prośbę chorego trzeba też czasmi widzieć jego oczekiwania w milczeniu.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Basia dnia Śro 12:53, 18 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:22, 18 Cze 2008    Temat postu:

No tak masz racje, dobrze jest zauważyć druga osobę i ważne to jest. Dzięki Basiu za świadectwo napisane nam tutaj. Myślę, ze ważne jest by zauważyć, ale myślę,że wszyscy powinni się przypatrywać sobie, chorzy zdrowym i zdrowi chorym. I ważne jest używać słów jak to kiedyś uczyłem się w szkole o trzech tajemniczych słowach: proszę, dziękuje, przepraszam.. Nie umieją tego ci, którzy nie umieją mówić, ale pokazują ci, co mówią to mogą powiedzieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaduma
Skrobacz Skrzat



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 17:31, 18 Cze 2008    Temat postu:

a ja mysle ze tutaj tez co innego dalo znac o sobie. Kiedy choroba powoli zabiera nam kochana bliską osobę to w człowieku uruchamia się jedno " zrobić wszytsko i za wszelką cene by ją uratować" Zrobić wszytsko by wydrzec kochanego człowiek z rąk choroby.. Wtedy zapomina się o zwykłej rozmowie, modlitwie czy innych rzeczach. Na pierwsyz plan wysuwa się walka o i walka z ... Robi sie wszystko by przedłużyć życie..
Skupiamy sie na potzrebach ciała a zapominamy i potzrebach ducha....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:14, 18 Cze 2008    Temat postu:

Dokładnie o to chodziło nikt nie myślał ze chora potrzebowała bardziej modlitwy niz naszej zewnętrznej opieki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kfioleczek
Skrzatek



Dołączył: 01 Gru 2005
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Andrespol
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:17, 18 Cze 2008    Temat postu:

czasem właśnie ta walka o której mówi Zaduma staje nie przyjmowaniem woli Pana Boga , który może właśnie w tym momencie chce zabrać bliską nam osobę , ale myślę ,że jest to normalne , bo jeśli się kogoś kocha to chce się by ta osoba jak najdłużej żyła i była z nami...dobrze jednak czasem tak jak ta osoba w świadectwie Basi dojrzeć potrzebe modlitwy , a modlitwa to tak naprawdę najwięcej co można zrobić dla bardzo chorej osoby...hm myślę ,że ten kto doświadczył choroby , jakiejkolwiek , a każdy doświadcza innej choroby może pomóc osobie która ma podobne problemy , która walczy z podobną chorobą. Tak jak czytałam Basi świdaectwo to pomyślałam ,że też mogę się z Wami podzielić takim moim malutki świadectwem. Nie miałam w swoim życiu styczności z ciężką , nieuleczalną chorobą moich bliskich , ale sama doświadczając choroby i na ciele , a może bardziej na duszy dostrzegłam ,że jakoś tak przypadkiem(choć u Pana Boga nie ma przypadków) czesto zaprzyjaźniam się z ludźmi którzy mają podobny problem , tak też jest na studiach , poznałam jedną dziewczynę , niby dziewczyna jak dziewczyna , ale ja wiedziałam , czułam ,że ma jakiś problem , że walczy z chorobą i jak się okazało w dodatku sama z tym wszytskim była , bez przyjaciół , też bez bliższego kontaktu z Bogiem , nie było łatwo do Niej dotrzeć , nie było łatwo by zaufała komuś , ale wiecie co sprawiło ,że powiedziała mi wiele rzeczy które ja bolały , sprawiło to moje otwarcie i powiedzenie co ja kiedyś i teraz przeżywam , co mi przeszkadza, z czym walcze , kiedy ja dałam takie małe swiadectwo , Ona zaczęła mówić i się okazało ,że jest chora i na ciele i na duszy ,że jest jej z tym bardzo ciężko bo przyjaciele się od Niej odwrócili , a co jest najabrdziej przykre odwrócili się od Niej gdy się dowiedzieli o chorobie jej ojca i Ona bała się mówić komukolwiek o chorobie swojego ojca , o swoich problemach , bo bała się ,że kolejna osoba się od Niej odwróci , a czasem było tak ,że Ona sama dążyła do tego , kłociła się , robiła przykrość , sama tego doświadczyłam i wiele razy miałam Jej poprostu dość , ale nie chciałam jej udowodnić ,że rzeczywiscie tak jest ,że wszyscy się od Niej odwracają , bo rozumiałam ją , może nie do końca , ale chociaż po części , przeżywając czasem to samo. Teraz niestety zrezygnowała ze studiów , bo uważała ,że nie da rady ,że nie ma na to sił głównie psychicznych , wielka szkoda , próbowałam ją przekonac by walczyła , ale to była jej decyzja.Nie wiem w sumie dlaczego piszę to historię , ale hm to jest jakby ten plus mojej choroby i moich słabości , że moge zrozumieć tych co przeżywają to samo i być przy nich , może w jakiś mały sposób ukazać miłość Boga , mam nadzieję ,że moja koleżanka wyzdrowieje i będzie się cieszyć życiem , bo pod tą jej skorupą jest dobro , wrażliwość , jest pragnienie przyjaźni , miłości, właśnie ona tak zaszyła się ze swoją chorobą i się bała reakcji ludzi i tak podsumowując , to choroba wiele uczy , jest trudna do przyjęcia , ale czasem może służyć ku dobremu.Smile
to się rozpisałam Smile
Basia dobry temat :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kfioleczek dnia Śro 19:23, 18 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mskrzat
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górny Śląsk, ale obecnie Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:12, 19 Cze 2008    Temat postu:

Dzięki i Tobie Kfiołeczku za świadectwo. Tak jak widać trzeba coś z siebie dać by ktoś coś mógł dać. Chorzy maja bogactwo, doświadczenie, cierpliwość, i umieją okazać wdzięczność, bo wiedza jak wiele dla nich znaczy. Zdrowie mogą dąć z siebie dobroć, uczynność, swoje dłonie, swoje nogi. To jak widać jest wzajemne uzupełnianie siebie. Bez którego ciężko żyje się jednym a drugim przeszkadza pierwszy. Ci chorzy mogą dać to też modlitwę swoim ciałem, czyli modlitwę ofiary z cierpienia swojego to ważne i trzeba pamiętać o tym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Admin Skrzat



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:21, 28 Cze 2008    Temat postu:

Często jest tak, ze chorzy mówią, że są chorzy , ale nie mówią o chorobie zbyt wiele. Zdrowy człowiek nie zawsze wie jak się ma zachować i czasami jest bezradny, widząc np. chorą osobę, która idzie jednego dnia w czołówce grupy, a innego dnia opada sił i zostaje w tyle, albo też rezygnuje z dalszej wędrówki, w takiej sytuacji różne myśli przychodzą do głowy i nie mając świadomości dlaczego tak się dzieje, tworzą sobie negatywny obraz o chorym. Chory natomiast zostaje sam, cierpiąc zamyka się i wpada w bunt, zaczyna w zdrowych ludziach widzieć znieczulicę, popełnia wiele błędów i zaczyna działać tak, aby go zauważono nie licząc się z konsekwencjami. W takich sytuacjach nietrudno o konflikty i nieporozumienia. To co napisałam widzę z własnego doświadczenia, jednak do tego doszłam z perspektywy czasu. Kiedy miałam więcej sił nie potrafiłam zrozumieć sytuacji osoby chorej, która mówiła zostań ze mną zrobimy zakupy a młodzi niech idą gdzie chcą. We mnie też narastał bunt bo chciałam być z grupą, a mimo to wewnętrzny głos mi mówił, ze mam zostać. Dzisiaj, kiedy jestem chora i poznałam samą chorobę i jej zagrożenia, inaczej patrzę na to wydarzenie i dziękuję Bogu, ze nie pozwolił mi odejść i zostawić chorej osoby, bo nie wiem jakbym się czuła, gdyby jej cos się przydarzyło i została bez pomocy. Można uniknąć wielu konfliktów, znając dokładnie, jakie mogą być objawy choroby i jak w danej sytuacji się zachować. Dlatego uważam, że chorzy powinni mówić o chorobie, a zdrowi bez względu na zachowania chorego reagować pomocą.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Basia dnia Sob 20:36, 28 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kfioleczek
Skrzatek



Dołączył: 01 Gru 2005
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Andrespol
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:22, 29 Cze 2008    Temat postu:

coś w tym jest trochę odnalazłam w tym co piszesz siebie , ja też może nie tyle ,że idę z tyłu grupy , bo nie mogę , ale ma na to wpływ inny mój problem , tez raz ide z przodu , raz z tyłu , raz się śmieje , a później nagle nadchodzi smutek i też ktos może to różnie interpetować , nie rozumieć , nie wiedzieć jakie są motywy mojego zachowania , dlatego ważne jest by mówić , o swojej chorobie i zachowaniu które może być jej skutkiem , bo wtedy inni mogą bardziej zrozumieć , albo przynajmniej sie postarać.Tylko problem jest też w tym ,że czasem osoby zdrowe lekceważą słowa osoby chorej , a może ianczej nie potrafią zrozumieć , może wydaje się im ,że wcale nie jest tak źle , wiec trzeba być czujnym i najlepiej pomagać zawsze i zawsze odpowiadac na prośby innych , bo czasem taka osoba może bardziej potrzebowac pomocy niż nam się może wydawać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Przyjaciel na każdy czas. Przyjeciele Skrzata Strona Główna -> Jak ludzie zdrowi postrzegają chorych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Flower Power phpBB theme by Flowers Online.
Regulamin